Jednym z największych skandali historii ludzkości był handel afrykańskimi niewolnikami w XVI-XIX w. Liczebnie jest to jednak skromna wielkość w porównaniu z dziesięcioleciem, w którym z Południowo-Wschodniej Azji przemycono 33 mln kobiet przeznaczonych do prostytucji. Przegląd Powszechny, 6/2008
Odnośnie do Meksyku, najintensywniejszy przemyt seksualny ma miejsce na granicy (3 tys. km) ze Stanami Zjednoczonymi, szczególnie w miastach Ciudad Juàrez i Tijuana – ośrodkach odprężenia dla turystów i żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych i miejscach „przemytników ludzi” (miałoby ich być w samym Tijuana między 300 a 400). Z jednej strony miasta graniczne przyjmują osoby, które przyjeżdżają do Meksyku, by tu zamieszkać i czekają na okazję, by przeprawić się doń legalnie lub nielegalnie. Z innej strony w tych miastach zatrzymują się każdego miesiąca setki nielegalnych repatriantów wydalonych ze Stanów Zjednoczonych. Wśród osób oczekujących na granicy na przejście albo repatriantów są nieletnie dziewczęta i dzieci, które przemytnicy zmuszają do prostytucji w miastach Ciudad Juàrez, Tijuana i Nuevo Laredo. Wiele dziewcząt pracujących w tych miastach ma 13 i 14 lat. Według licznych świadectw, jedna czwarta zwerbowanych jedenasto-, dwunasto- i trzynastolatek w 18. roku życia staje się „stara” w oczach opiekunów. Sygnalizuje się także przypadki dzieci wykorzystywanych do produkcji materiałów pornograficznych północnoamerykańskich albo japońskich.
W Afryce prostytucja kwitnie głównie w Maghrebie. Prostytutki marokańskie są wykorzystywane zwłaszcza w monarchiach Zatoki Perskiej i Arabii Saudyjskiej, gdzie ich opiekunowie umieszczają je w restauracjach i luksusowych hotelach. Wiele z nich jest ubogich, a ta żałosna profesja ma im pomóc wyjść z nędzy. Są jednak dziewczęta-prostytutki, którymi powoduje pragnienie dostatku umożliwiającego im zakup odzieży czy innych luksusowych przedmiotów. Zdarza się zatem, że w turystycznych miastach, jak np. Meknes, prostytucja zasila hotelarskie usługi. W pewnych przypadkach transformacja seksu w dochodową działalność spotyka się z przyzwoleniem rodziny, która, nie dysponując środkami utrzymania, pozwala córkom na prostytucję i sprzedaż turystom. Zdarza się też, że dziewczynki bywają jawnie zachęcane przez rodzinę – matka prosi o „wyjście”, by zdobyć pożywienie, dziewczyna zaś, uprawiając ten proceder, jest w stanie utrzymać rodziców i rodzeństwo. Mafijne siatki marokańskie zaopatrują też europejski rynek, zwłaszcza hiszpański. Jednocześnie przy współudziale osób z miejscowych władz i policji dostarczają one młode prostytutki licznym turystom arabskim i europejskim w Maroku.
Wszystkie kraje środkowej i południowej Afryki dotyka w większym czy mniejszym stopniu tragedia prostytucji i handlu ludźmi, szczególnie dziewczynami i młodzieżą, prowadzonego przez przemytników związanych z międzynarodowymi sieciami przemytu żywego towaru. Chcemy tu zwrócić szczególną uwagę na Nigerię, najliczniejszy kraj afrykański, gdyż prostytutki te „pracują” zwłaszcza we Włoszech, oprócz tych, które pochodzą ze Wschodniej Europy (Mołdawia, Białoruś, Ukraina, Bułgaria). Młode Nigeryjki powierzają rodziny miejscowym opiekunom, którzy obiecują im znalezienie uczciwej i dobrze płatnej pracy we Włoszech czy innym europejskim kraju. Płacą opiekunom słone pieniądze za paszport i podróż; po przyjeździe do Włoch odbiera się im paszporty i inne dokumenty osobiste; nakłada się na nie ogromne sumy na pokrycie wydatków podróży, jakie poniósł opiekun – należność ta jest tak wysoka, że nigdy nie mogą jej spłacić. Następnie powierza się je starym madames nigeryjskim, czyli osobom „opiekującym” się nimi, mogącym całkowicie nimi dysponować. Pozbawione kontaktu z rodziną i poddane surowej kontroli o każdej porze dnia i nocy oraz odcięte od kontaktu z włoskimi władzami z racji nielegalnej imigracji, zatem z groźbą wydalenia, młode Nigeryjki są zredukowane do niewolnic bez nadziei na wyzwolenie – z wyjątkiem, gdy chorują, więdną i już nie są „potrzebne”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.