Historia narodowa w ponadnarodowej perspektywie

Wbrew pozorom wcale nie jest oczywiste, czym jest historia narodowa. Najczęściej uciera się pewien jej kanon. Jego stworzenie bywa czasem świadomie wspomagane. Niekiedy taki kanon ewoluuje. Przegląd Powszechny, 9/2009



Może zamiast o poszczególnych przypadkach byłoby lepiej mówić szeroko o zjawiskach totalitaryzmu i demokracji, a dopiero w takim kontekście, analizować elementy historii narodowych. W końcu zarówno demokracja, jak totalitaryzm, występowały w historii w różnych formach, a np. demokracja szlachecka była porównywalna z demokracją właścicieli niewolników w Ameryce Północnej.

Prawda, że czasem trudno powiedzieć, czy mamy do czynienia z jednym zjawiskiem, nawet jeśli występującym w różnych nurtach dziejów narodowych, czy podobieństwo jest zewnętrzne. Takim dyskusyjnym epizodem była np. „wiosna studentów” u schyłku lat sześćdziesiątych na Zachodzie oraz w Polsce. Ruch studencki wybuchł wszędzie z grubsza w tym samym czasie, jako studencki miał elementy podobne, a jednocześnie studenci zachodni występowali przeciwko organizacji społeczeństwa, o której właśnie marzyli ich wschodni koledzy.

Rozwiązywanie krzyżówek zostawmy na inną okazję

Bez szerszej, ponadnarodowej wiedzy jest znacznie trudniej widzieć zjawiska lokalne realistycznie. Oczywiste, iż nie da się ich też zrozumieć bez uwzględnienia zjawisk cywilizacyjnych: bez rozważenia cech kręgu geograficznego, bez przemyślenia właściwości typowych dla danej epoki środków porozumiewania się i komunikacji, bez pamięci o transferze wzorów cywilizacyjnych, ideologii oraz koncepcji religijnych, bez informacji o produkowanych artykułach spożywczych i przemysłowych, z których wiele powstaje przecież poza własnymi granicami.

Łatwość przemieszczania się ludzi z jednej strony ułatwiła działania establishmentom, ale z drugiej ułatwiła też działania kontestatorom. Możemy być szczęśliwi, że UB/SB dopiero stosunkowo późno zaczęła posługiwać się komputerami, ale z kolei bez komputerów, kserografów, kaset oraz bez relatywnej łatwości druku, komunizm by najpewniej trwał znacznie dłużej.

Kontakt transgraniczny był ważnym elementem każdej historii. Przecież nawet wojny pociągały transfery wzorów oraz produktów. Cywilizacje w Euroazji i Afryce nigdy nie były izolowane. Choćby ci muzułmanie, przeciw którym rodziła się Europa, zostawili jej bardzo dużo w spadku. Obecnie historia narodowa jest jeszcze trudniejsza niż kiedykolwiek do wyizolowania z podkładu cywilizacyjnego. Ten proces będzie postępował, a więc w przyszłości tym bardziej nie da się zamknąć analizy historii w ramach narodowych.

Szerokie spojrzenie i refleksja przynosi więcej korzyści intelektualnych niż studia zawężone. W moim przekonaniu to właśnie korzyści intelektualne powinny być podstawowym celem nauczania historii, a nie budowanie narodowej chwały na bazie przeszłości lub obrona dobrego imienia w odniesieniu do dawnych faktów. Z pewnością nie uznam zaś za cel nauczania historii ćwiczenia pamięci w imię erudycji, która służy głównie do rozwiązywania krzyżówek.

Podejście, za którym się opowiadam, nie oznacza deprecjonowania czegokolwiek. Wręcz przeciwnie, nieraz właśnie szersze tło umożliwia lepsze zobaczenie zjawisk partykularnych. W każdym razie proponowane podejście nie przeszkadza nikomu czcić bohaterów, których pragnie uczcić. Z pewnością nikt i nic nie przeszkodzi widzowi skłonić głowy w hołdzie bohaterom po wyjściu z przyszłego Muzeum II Wojny Światowej, dzięki zwiedzeniu którego będzie – sądząc z projektu – lepiej rozumiał ten fragment dziejów niż gdyby ograniczono je tylko do miejsca pamięci narodowej chwały.

******

MARCIN KULA, prof. dr hab., historyk i socjolog. Wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim i w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...