Bardzo często podkreślam, że nie może dobrze przeżyć liturgii ktoś, kto podchodzi do niej w sposób utylitarny; chce coś zyskać, zaliczyć, do czegoś dojść, a nie jest otwarty na to, że musi w liturgii przeżyć swoją przemianę. „Musi” nie dlatego, że ktoś mu narzucił, lecz „musi”, bo potrzebuje.
Jeśli dążę do tego, żeby dobrze wyjść na liturgii, to nie będę jej dobrze przeżywał czy dobrze jej sprawował, a moja postawa będzie miała coś z zachowania antykoncepcyjnego (gdy mam swoją koncepcję, jestem antykoncepcyjny w stosunku do zamysłu Boga i innych osób). Natomiast jeśli podchodzę do liturgii w sposób czysty, to znaczy gotów dać się przenikać przez tajemnicę, gotów wchodzić w nawrócenie, to pozwalam, żeby we mnie w czasie liturgii coś się stało. Nie wiem, co i jak ma się stać, ale wiem, że powinno się we mnie dokonywać zjednoczenie z duchem Jezusa Chrystusa.
Wydaję siebie na ofiarę.Tak, to o to chodzi – wydanie siebie na ofiarę, to znaczy przeżywanie umierania starego człowieka i zyskiwanie nowego życia (por. Rz 6,4n). Dzięki Ewangelii mam władzę nad swoim życiem, mogę je oddawać. Mam władzę nad tym, co jest moje, także nad moimi słabymi stronami, do których jestem przywiązany. W liturgii uczę się tracić. Żeby we mnie było miejsce dla Boga, musi być mniej miejsca dla mnie, dla mojego „starego ego”. Sam nie mogę w sobie wyprodukować nowego życia – ono jest darem. Na ile jestem gotów skorzystać z mojej władzy oddania życia, wyzbycia się starego człowieka, na tyle to nowe życie we mnie się aktualizuje.
To nie jest tak, że przygotuję serce czyste, niewinne, żeby Pan Bóg miał jakiś kącik czy kapliczkę, bowiem to ja cały muszę się stać miejscem, gdzie się dokonuje chwała Boga, gdzie się wykonują Jego zamysły. Nie mogę tworzyć kapliczki – lecz sam mam stać się świątynią Boga. Bardzo mocno to podkreślam: liturgia jest oddawaniem Bogu swojej racji. W liturgii uczę się tracić swoje racje: samousprawiedliwienie, prawa, pretensje, i oddaję władzę nad moim życiem Komuś innemu. Wtedy jest liturgia owocna.
Jak Eucharystia jest powiązana z innymi sakramentami?Każdy z sakramentów jest specyficznym ukonkretnieniem Tajemnicy Paschalnej Jezusa Chrystusa, która najpełniej jest wyrażona i zawarta w Eucharystii. Eucharystia jest sakramentem par excellance, najświętszym z sakramentów. Zamknięta w kruchych i przemijających postaciach, będących nośnikami mocy powoływania ze śmierci do życia, jest obecnością Boga i Jego działaniem. Eucharystia to sam Jezus Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały, jest zatem Paschą Chrystusa i Paschą każdego chrześcijanina.
Logika wszystkich pozostałych sakramentów wskazuje na związek z Paschą, a więc ma również ścisły związek z Eucharystią. Chrzest jest bramą, która wprowadza w tajemnicę Jezusa Chrystusa i uzdalnia do korzystania z kolejnych sakramentów. W Eucharystii nie może uczestniczyć ten, kto nie przyjął chrztu. Sakrament pokuty jest przeznaczony dla człowieka, który zatracił świeżość swojej relacji z tajemnicą Jezusa Chrystusa. Z kolei sakrament małżeństwa jest przeżywaniem tajemnicy umierania i zmartwychwstania Chrystusa w relacji do drugiej osoby. Piszę o tym sporo w książkach Dwoje jednym ciałem w Chrystusie oraz Eucharystia i jedność. Podobnie pozostałe sakramenty: bierzmowanie, kapłaństwo, sakrament chorych. Każdy z nich na swój specyficzny sposób jest związany z Eucharystią, gdyż każdy z nich czerpie z tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa i do niej się odnosi.