Duch i marionetka (Viktora E. Frankla rozważania o wymiarze duchowym i wolności człowieka)

Czy jestem wolny? Czy mogę w sposób wolny działać i wybierać? W pierwszym momencie każdy z nas wykrzyknie z radością: „Oczywiście!”. Wydaje się nam pewne, że możemy z własnej woli poruszyć ręką lub nogą, ale też podejmować dużo bardziej skomplikowane decyzje... eSPe, 86/2009



W 1942 r. zaczęła się jego gehenna. Został zatrzymany przez Niemców i przez następne cztery lata był więźniem obozów koncentracyjnych w Theresienstadt, w Oświęcimiu i w Dachau. Podczas pobytu w tym ostatnim obozie stanął oko w oko ze śmiercią: zachorował na tyfus. Wtedy objawiła się w nim wielka wola życia. Manuskrypt książki Lekarz i dusza (ang. The Doctor and the Soul, niem. Artzliche Seelsorge) został w obozie podarty na małe kawałeczki. Frankl chciał jednak przekazać swoje dzieło potomnym.

Choroba, na którą zapadł, mogła w każdej chwili skończyć się śmiercią, gdyby zasnął. Jedynie pasja rekonstruowania ukrytego manuskryptu pozwoliła mu się nie poddać. „Muszę za wszelką cenę zachować ten rękopis. To całe dzieło mojego życia” (za: „Viktor Frankl At Ninety”, First Thnig 52 (kwiecień 1996), s.39-43) – powiedział jednemu z bardziej wyrozumiałych strażników. I udało mu się wyrwać chorobie. W 1945 roku jego obóz został wyzwolony. Wkrótce potem Frankl dowiedział się, że w obozach koncentracyjnych zginęła jego matka, brat i ukochana żona Mathilde.

Gdy spojrzeć z zewnątrz na wszystko, co zdarzyło się w życiu Frankla w ciągu tych kilku lat, można by domniemywać, że zdarzenia te skutecznie podkopały jego wiarę w sens życia, w zbawienie czy w istnienie jakiegokolwiek porządku rzeczy wyższego niż ten materialny. Taki los spotkał wiele pokrewnych mu osób, także znakomite umysły – choćby profesor Maria Janion (za Imre Kertészem) nazywa wiarę w Człowieka przez duże C, w humanizm, zbawienie i sprawiedliwość po Oświęcimiu „humanistycznym kiczem”, „kiczem zbawienia”, „etyczną arogancją” (za: Maria Janion, „Porzucić etyczną arogancję”, Pracowania Pytań Granicznych).

Jednak Frankl poszedł zupełnie inną drogą i w swym dziele – które po wojnie kontynuował aż do śmierci w 1997 r. – podkreślał sens życia, bronił godności ludzkiej i duchowego wymiaru życia. Był przy tym człowiekiem niezwykle aktywnym – niech zaświadczy o tym choćby fakt, iż w wieku 67 lat uzyskał licencję pilota, a po 80. roku życia regularnie uprawiał wspinaczkę górską i wykładał na uniwersytecie.

Psychiatra w poszukiwaniu sensu

Wielu z nas przyzwyczaiło się do potocznego pojęcia duszy jako nieśmiertelnego pierwiastka w człowieku. Frankl jednakże odwołuje się do biblijnego, Pawłowego trójpodziału człowieka na ciało, duszę i ducha. U Frankla słowo „dusza” oznacza całą sferę psychiczną człowieka – emocje i myśli. Ma to ścisły związek z greckim słowem psyche, oznaczającym duszę także w Nowym Testamencie. W tym sensie ciało i dusza są ze sobą ściśle powiązane. Zmęczenie i ból ciała, tak jak jego rozluźnienie i wypoczynek, wpływają na duszę, wywołując gorsze lub lepsze emocje.

Dusza jest, podobnie jak ciało, w dużym stopniu zależna od uwarunkowań i okoliczności. Gdyby poprzestać na obrazie dwuwymiarowym, wizja Frankla nie różniłaby się od wspomnianych na wstępie koncepcji deterministycznych (to, co nazywamy duszą, byłoby jedynie objawem tego, co się dzieje w obrębie materii). Jednakże austriacki psychiatra wprowadza pojęcie ducha – jedynego wymiaru w człowieku, który jest niezdeterminowany. To właśnie Franklowski „duch” jest bliższy wspomnianemu, potocznemu pojęciu „duszy”.




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...