Mija trzydzieści lat od pierwszej pielgrzymki apostolskiej Jana Pawła II do naszej Ojczyzny (2-10 czerwca 1979 r.). Pochylmy się ponownie nad papieskim przesłaniem tamtej pielgrzymki. Niech pomogą nam w tym poniższe wspomnienia. Różaniec, 6/2009
Trasa pielgrzymki:
Warszawa – Gniezno – Częstochowa – Kraków – Kalwaria Zebrzydowska – Wadowice – Oświęcim – Nowy Targ
Mija trzydzieści lat od pierwszej pielgrzymki apostolskiej Jana Pawła II do naszej Ojczyzny (2-10 czerwca 1979 r.). Jakże tych odwiedzin Polska wówczas potrzebowała! Komuniści obawiali się, że Papież przebudzi ludzkie sumienia, ożywi serce narodu. I tak też się stało. Rok 1979 to szczególna data w historii nie tylko polskich, ale i europejskich dziejów. „Proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością” – apelował wówczas w Krakowie. Pochylmy się ponownie nad papieskim przesłaniem tamtej pielgrzymki. Niech pomogą nam w tym poniższe wspomnienia (red.).
Noszę w sercu i pamięci podniosłą homilię
Pierwszą papieską pielgrzymkę przeżywałem w miejscu szczególnym – na warszawskim placu Zwycięstwa. Znajdowałem się wtedy na platformie wozu transmisyjnego, usytuowanego w pobliżu Hotelu Europejskiego – byłem kilka metrów nad ziemią. Stałem obok komentatorów uroczystości – śp. ks. Jerzego Chowańczaka i ks. Józefa Zawitkowskiego.
Odpowiadałem za oprawę muzyczną pielgrzymki. Zarówno komentarze, jak i śpiewy, musiały być „przepuszczone” przez machinę surowej cenzury, co jest dla pokolenia urodzonego w wolnej Polsce rzeczą niewyobrażalną. W pamięci noszę wspomnienie podniosłej, natchnionej przez Ducha Świętego papieskiej homilii i jakże wspaniałych, spontanicznie wykonywanych pieśni, będących równie natchnionym przerywnikiem historycznych słów Ojca Świętego.
Olbrzymi tłum śpiewał: My chcemy Boga, Chrystus Wodzem, i Boże, coś Polskę. Oczywiście był to śpiew „niecenzuralny”. Noszę to w sercu i pamięci. A tak zupełnie prywatnie nazywam ten warszawski plac – placem Zwycięstwa Jana Pawła II.
Ks. prałat Wiesław Kądziela, członek redakcji Mszy świętej radiowej I programu Polskiego Radia
Radość Polaków była wielka
Jako dziennikarka byłam wtedy w wielu miejscach: w Warszawie, w Gnieźnie, na Jasnej Górze, w Krakowie… Miałam akredytację, więc zawsze byłam gdzieś blisko. Rządzący oczywiście nie byli pogodzeni z faktem, że przyjedzie papież, ale zewnętrznie chcieli pokazać, że się przygotowują, że są demokratyczni. Straszono, że szykują trumny dla tych, którzy mogą zginąć w tłumie. Tymczasem było bardzo spokojnie. Pamiętam, że zwłaszcza na placu Zwycięstwa było pięknie. Czuło się głęboką radość i wiarę ludzi.
Przed kościołem św. Anny w Warszawie była Msza. Przyszła młodzież z krzyżami, a Papież mówił do nich, że mają być odważnymi wyznawcami Chrystusa. Ta młodzieżowa manifestacja wiary była przerywana co chwila brawami. Te brawa, słyszane przez całe Krakowskie Przedmieście, do dzisiaj mam w pamięci. Ojciec Święty nawiązywał wtedy do swojej rodziny. Mówił, że relacji z Panem Bogiem nauczył go ojciec. Nauczył go też modlitwy o dary Ducha Świętego. Młodzież odchodziła spod św. Anny, nazywając Jana Pawła II ojcem.
W Gnieźnie Papież mówił do całej Europy słowiańskiej. Tamte słowa zelektryzowały wszystkich. Mówił o duchowej jedności chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu. W czasach żelaznej kurtyny takie słowa były niespotykane. Niechęci i podziały polityczne Ojciec Święty zacierał swoją obecnością. Przypomniał chrystianizację Słowian i podkreślił, że Chrystus ma być zawsze dla nich najważniejszy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.