Spróbuję rozwiać pewne religijne zastrzeżenie pod adresem ruchu Anonimowych Alkoholików. Niekiedy przybiera ono postać wygodnej, bo brzmiącej szlachetnie wymówki, którą przywołuje ktoś uwikłany w alkoholizm, ażeby do AA nie przystępować. W drodze, 9/2007
Ta pozornie nielogiczna sytuacja, że również ludziom niewierzącym, jeżeli uwikłali się w zależność od alkoholu, ruch AA proponuje zawierzenie się Bogu, każe zwrócić uwagę na wieloznaczność pojęcia „człowiek niewierzący”. Niekiedy przecież ktoś uważający się za niewierzącego uznaje stanowczo i bezwyjątkowo prawdę przykazań dekalogu, łącznie z przykazaniem piątym i szóstym (wymieniam te dwa przykazania, bo ich łamanie szczególnie łatwo potrafimy dzisiaj godzić z subiektywnym poczuciem własnej uczciwości). Czy ktoś uznający się za niewierzącego, kto stanowczo odrzuca moralny relatywizm, naprawdę nie wierzy w Boga?
Albo spójrzmy wraz z Simone Weil na dialektykę jednoczesnego bycia człowiekiem wierzącym i niewierzącym – wierzącym w Boga prawdziwego i niewierzącym w ludzkie o Nim wyobrażenia. Gdyby nie to, że Simone Weil napisała te słowa na wiele lat przed powstaniem książki Richarda Dawkinsa, można by pomyśleć, że jest to genialna jej recenzja: „Jestem zupełnie pewna, że jest Bóg, w tym sensie: jestem zupełnie pewna, że moja miłość nie jest złudzeniem. Jestem zupełnie pewna, że nie ma Boga, w tym sensie: jestem zupełnie pewna, że nic rzeczywistego nie odpowiada temu, co mogę pomyśleć, wymawiając to imię. Ale to, czego nie mogę pomyśleć, nie jest złudzeniem”.
Przypomnę jeszcze świadectwo Aleksandra Wata, w jak dziwnym sensie uważał się niegdyś za człowieka niewierzącego: „Nie znajdowałem w sobie żadnej wiary w istnienie Boga. Ale miałem żywe poczucie, niesłychanie mocne, że jestem odrzucony przez Boga, przez fakt niewiary w Jego istnienie. Czyli nie wierząc, wierzyłem, ale jedyną wiarą moją było poczucie odrzucenia”. Czy można się dziwić, że z czasem Aleksander Wat uwierzył w Boga prawdziwego, przyjął chrzest i był człowiekiem wierzącym?
Zapewne przede wszystkim tacy „niewierzący”, z chwilą kiedy ratując się przed rujnującym ich nałogiem, zaangażują się w ruch AA i usłyszą wezwanie do zawierzenia się Bogu, potrafią odpowiedzieć na nie pozytywnie. Dla Boga jednak nie ma nic niemożliwego. Jak powiedział Pan Jezus: „Nawet z kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi” (Mt 3,9). Z całą pewnością potrafi On obdarzyć wiarą i uzdolnić do zawierzenia Mu również ludzi naprawdę niewierzących. Niekiedy czyni to zapewne również za pośrednictwem ruchu AA.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.