„Brzydkie” słowa

Lubimy wpadać w święte oburzenie, że w dzisiejszych czasach nie tylko dorośli „po ciężkich przejściach”, ale i dzieci nawet z tak zwanych dobrych rodzin, których w naszym kraju jest wiele, używają, nie bez satysfakcji, „brzydkich i bardzo brzydkich” słów. Skąd się to bierze? Wychowawca, 5/2009



Warto tutaj wspomnieć, iż niektóre imiona własne, znane chociażby z Biblii, zyskały sobie na tyle złą sławę, że przemieściły się do kategorii rzeczowników pospolitych. Używamy nagminnie oceny: „cham, chamski, chamstwo”, a słowo to pochodzi od imienia syna Noego, który wyśmiał w beztroski sposób ojca w związku z jego chwilową niedyspozycją i niezbyt chwalebnym zachowaniem. Judasz – wiadomo, zdrajca, ale w roli epitetu – to straszny zdrajca, na którym można się zawieść tylko raz, a potem człowiek już się go wystrzega.

Znacznie bardziej niepokojący staje się fakt, że dziewczyna w wieku szkolnym wykorzystuje swoje piękne imię „Maria”, by wprowadzić jakąś tajemniczą dwuznaczność w momencie przedstawiania się w towarzystwie rówieśników: „Marycha”. Czy to prowokacja obliczona na podziw, czy może świadomy sygnał? Trudno wywnioskować, co się za tym kryje, ale dzieciaki czasami tak okrutnie żartują, że dorosłym cierpnie skóra na grzbiecie.

Człowiek od wieków wyraża siebie, swoje wnętrze, swój rozum i serce jako połączenie podziwu i lekceważenia, miłości i wrogości, otwartości na bliźniego i egoizmu, właśnie za pomocą słów. Im bardziej uporządkowane ma wnętrze, tym klarowniejszy jest jego sposób myślenia, tym łatwiej jego wypowiedź układa się w zorganizowany szereg słów, w którym nie ma miejsca na przerywniki, przezwiska, czy prowokujące dwuznaczności.

Wówczas słowa nabierają autentycznej wartości, odradzają się w swoich właściwych znaczeniach, a osoba staje się wiarygodna dzięki rzetelności swoich wypowiedzi, w których dominuje szacunek dla rozmówcy, szacunek do świata, który został stworzony jako dobry.

Nie istnieją bowiem „brzydkie słowa” jako takie, same w sobie. Stają się „brzydkimi” w konkretnym momencie, gdy człowiek stara się napełnić je negatywnym znaczeniem, utrwalając je przez kolejne powtórzenia i rozprzestrzenianie tych kalekich realizacji wśród innych osób, podobnie jak on niezadowolonych i rozgoryczonych, opanowanych przez pychę albo zawiść lub po prostu nieszczęśliwych.

Język ze swojego założenia, jako środek komunikacji międzyludzkiej, powinien służyć DOBRU, uczestniczyć w jego powstawaniu, wzroście i dojrzewaniu jego owoców.

Istnieje od dawna maksyma:
„Pokaż mi, z kim się przyjaźnisz, a powiem ci, kim jesteś”.

Sparafrazujmy ją w następujący sposób:
„Posłucham cię, jak mówisz i dowiem się, kim jesteś”.

*****

Maria Mojzesowicz – katechetka w Gimnazjum nr 13 w Zespole Szkół im. S. Staszica w Warszawie


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...