Strefa bez pornografii

Józefów - blisko dwudziestotysięczne podwarszawskie miasteczko. Ponad dwa miesiące temu grupa tutejszych mieszkańców postanowiła, że nie będzie robić zakupów w sklepach, w których sprzedaje się pornografię. Ich akcja zaczyna znajdować naśladowców w kraju. Przewodnik Katolicki, 20 maja 2007





Protest

W swoim liście „do właścicieli oraz kierowników sklepów i innych jednostek handlowych w Józefowie” inicjatorzy akcji napisali m.in.: „Wyrażamy sprzeciw wobec obecności prasy i filmów pornograficznych w sklepach, kioskach i na stacjach benzynowych. Prosimy o ich usunięcie z półek sklepowych. Deklarujemy, że od dnia 1 marca 2007 r. do czasu wycofania pornografii ze sprzedaży z Państwa sklepów nie będziemy w nich kupować żadnej prasy”. Na ten protest pozytywnie zareagowali dyrektorzy placówek oświatowych z Józefowa, także władze miasta.

Redaktor Ewa Pałkiewicz w swoich felietonach na łamach prasy katolickiej od lat protestuje przeciwko pornografii. Kiedy jeszcze mieszkała w Warszawie, zwracała uwagę właścicielom sklepów na szkodliwe skutki sprzedawania literatury pornograficznej. Jak wspomina, jedni reagowali obojętnością, inni oburzeniem, a jeszcze inni rezygnowali ze sprzedaży. Kiedy przed kilku laty wprowadziła się na józefowskie osiedle, zauważyła pisma pornograficzne w ogólnospożywczym sklepie osiedlowym. – Rozpoczęłam rozmowy z właścicielką sklepu, żeby wyeliminować je ze sprzedaży. Można powiedzieć, że czekała na to, że ktoś się upomni o to, by tej pornografii nie było. I bez oporu je wycofała – opowiada Ewa Pałkiewicz. – Również w innych sklepach prowadziliśmy rozmowy, żeby nie sprzedawano tego rodzaju pism, że pisma porno są pewnym obiektywnym złem, którego właściciele nie muszą przecież firmować. To zbiegło się akurat z akcją, którą podjęła pani Karłowicz.

Osobista decyzja właściciela

- Mimo iż zapowiedź bojkotu kupna prasy była formą nacisku, to tak naprawdę chcieliśmy porozumieć się ze sprzedawcami, by dobrowolnie zrezygnowali ze sprzedaży pism pornograficznych – deklaruje Ewa Karłowicz. – Początkowo było nas około dwudziestu osób. Każdy wziął listę i zbierał podpisy. To nie było jakieś pospolite ruszenie. Okazało się jednak, że jest ogromne zainteresowanie w mieście naszą akcją. Mnóstwo ludzi później żałowało, że nie mogli się do nas przyłączyć. Dziś, po upływie „ultimatum”, okazało się, że prawie jedna trzecia właścicieli sklepów miała podobne poglądy do naszych. Czekali tylko na bodziec, żeby nie czuć się osamotnionymi. Inne osoby zrobiły to pod wpływem dyskusji czy artykułów zamieszczanych w lokalnej prasie. Kiedy uświadomili sobie, że wycofanie artykułów pornograficznych nie jest walką z otaczającym ich potężnym światem, ale tylko i wyłącznie ich osobistą decyzją, zrezygnowali ze sprzedaży. Uważamy, że bardzo ważną sprawą w tej akcji była jednak bezpośrednia rozmowa z właścicielami sklepów, którzy poczuli się podmiotem w tej sprawie.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...