Polisy nie potrzebuję

Historyk nie ma wiary związanej z badaniami naukowymi, historyk ma swoją metodologię. Źródła wytworzone przez bezpiekę czy szerzej przez organa represji państwa komunistycznego są takimi samymi źródłami historycznymi, jak każde inne. Przewodnik Katolicki, 15 czerwca 2008



Zatem nie zakłada Pan, że dojdzie do spotkania w sądzie z byłym prezydentem?

– Prawdę mówiąc ja w ogóle nie traktuję emocjonalnie tych wypowiedzi. IPN jest instytucją, która ma służyć społeczeństwu, narodowi, a nie jakimkolwiek środowiskom czy elitom i z całą pewnością będzie to robiła dalej w sposób niezależny.

Ale pogróżki Lecha Wałęsy nie biorą się z niczego – w Instytucie powstaje przecież na jego temat książka, którą przygotowują historycy znani z krytycznego stosunku do byłego prezydenta…

– O tej książce Instytut Pamięci Narodowej nie będzie się w ogóle wypowiadać do momentu jej publikacji.

Tylko, że zanim jeszcze książka powstała, zdążyła wywołać już protest całego antylustracyjnego lobby. Czy nie boi się Pan, że ta publikacja spowoduje kolejną lawinę ataków na IPN?

– Instytut Pamięci Narodowej działa w obrębie ustaw, realizuje te ustawy i będzie to robił bardzo rygorystycznie.

Jeśli zaś chodzi o kwestię dyskusji wokół lustracji to IPN i ja osobiście także, wielokrotnie, a zwłaszcza wtedy kiedy była przygotowywana nowa ustawa, zajmował w tej sprawie jasne stanowisko, i nie zawsze było ono zgodne z opiniami środowisk czy instytucji, które uczestniczyły w procesie legislacyjnym. Jednak w momencie kiedy ustawa lustracyjna powstała w takim kształcie w jakim powstała, IPN ograniczył się jedynie do jej realizacji w myśl obowiązującego prawa.

Ciekawe więc czy kiedykolwiek jeszcze ujrzy światło dzienne słynna lista 500 znanych postaci z życia publicznego, które miały współpracować z komunistyczną bezpieką…

– Już nie ma tej listy. Trybunał Konstytucyjny obalił stosowny paragraf na ten temat w ustawie lustracyjnej, więc jej dalsze robienie straciło rację bytu. Materiały, które zostały zgromadzone pod tym kątem, rozesłano z powrotem do oddziałów Instytutu. Ja zresztą wielokrotnie powtarzałem, że nie było czegoś takiego jak lista nazwisk od jednego do pięciuset. Mieliśmy jedynie do czynienia ze zgromadzonymi materiałami dotyczącymi ok. 500 osób.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...