Polisy nie potrzebuję

Historyk nie ma wiary związanej z badaniami naukowymi, historyk ma swoją metodologię. Źródła wytworzone przez bezpiekę czy szerzej przez organa represji państwa komunistycznego są takimi samymi źródłami historycznymi, jak każde inne. Przewodnik Katolicki, 15 czerwca 2008



IPN może więc tego typu sprawy wnosić, ale ich przebieg na forum sądowym już od nas nie zależy.

Czy właśnie taki historyczny oportunizm o którym Pan wspomina, dał o sobie znać podczas śledztwa w sprawie śmierci ks. Jerzego Popiełuszki?

– W tej sprawie mamy wyrok z procesu toruńskiego z lat 80. W IPN zbierano wszelkie informacje o tej sprawie. Ponieważ jednak toczyła się ona przed sądem w Toruniu i była wnoszona przez prokuraturę powszechną, Instytut zgodnie z regułami prawa musiał zapytać, czy te informacje przez nas zebrane stanowią przesłanki, by owa prokuratura jako gospodarz śledztwa zakwalifikowała je do nowego procesu. W marcu 2006 roku otrzymaliśmy odpowiedź negatywną.
Oczywiście niezależnie od tego w IPN nadal toczy się śledztwo w sprawie tzw. związku przestępczego w organach MSW i sprawa ks. Jerzego jest jej istotnym fragmentem. Zajmuje się tym specjalny zespół badający przypadki zabójstw księży w latach 80.

Na podstawie zebranego już materiału można zaryzykować twierdzenie, że taki przestępczy związek rzeczywiście istniał?

– To jest pytanie, które powinien Pan zadać prokuratorowi prowadzącemu śledztwo w tej sprawie, tym bardziej, że ma ona wiele wątków. Natomiast z całą pewnością można powiedzieć, że w okresie komunizmu istniały grupy w strukturze organów bezpieczeństwa, które podejmowały działania nielegalne bądź też na pograniczu prawa. Myślę tutaj przede wszystkim o komórkach D czyli Dezintegracji. Cały problem polega teraz na tym, żeby to co wiemy z informacji pośrednich, udało się przekuć na materiał procesowy. Bo czym innym jest znajomość organizacji i struktury tych komórek, albo wiedza, kiedy one powstały i jakie miały zadania, a zupełnie czym innym udowodnienie konkretnemu człowiekowi udziału w konkretnym przedsięwzięciu niezgodnym z prawem.

Pańskie słowa potwierdzają jednak pośrednio tezę, że polski Kościół był głównym celem działań komunistycznej bezpieki…

– Działo się tak od momentu kiedy bezpiece i państwu komunistycznemu udało się zlikwidować zbrojny opór oraz niezależne partie polityczne. Siłą rzeczy aktywność bezpieki zwróciła się następnie przeciwko Kościołowi, jako jedynej ostoi i nadziei polskiego społeczeństwa. I ten stan utrzymywał się przez kilkadziesiąt lat istnienia Peerelu.

Ale polski Kościół tę swoją heroiczną kartę przeszedł zwycięsko. Niezależnie bowiem od tego, jaki procent księży współpracował z bezpieką i czy czynił tak jeden czy drugi biskup, to jednak Kościół jako całość nigdy nie przestał być instytucją niezależną i nie zatracił swojej wielowiekowej misji oraz więzi ze społeczeństwem. Bezpiece i komunistom nie udało się więc uzyskać takiego efektu jak w innych państwach komunistycznych, czyli wpływać na funkcjonowanie Kościoła i kierować nim. Przeciwnie - Kościół w warunkach nieustającego nacisku. wzmacniał się coraz bardziej. Powtórzę, że działo się to niezależnie od tego, że 10 czy 15 proc. księży mogło być agentami bezpieki. Bo to były jakby koszty funkcjonowania Kościoła w warunkach państwa totalitarnego. Osobiście uważam zresztą, że duchowieństwo mimo, iż było poddane potwornym naciskom i represjom, to i tak w porównaniu z innymi środowiskami zawodowymi czy społecznymi przeszło przez tamten okres z podniesioną głową.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...