Z psychologicznego punktu widzenia rodzina wielodzietna to najbardziej korzystne dla człowieka środowisko rozwojowe. Przewodnik Katolicki, 20 lipca 2008
Coraz więcej i częściej słyszymy o takich działaniach na rzecz rodzin wielodzietnych, których celem nie jest uzyskanie zasiłków ani rozwiązania systemowe, ale zmiana społecznego nastawienia wobec tych rodzin, czyli „kreowanie pozytywnego wizerunku rodziny wielodzietnej”. Adresatami tych działań nie są politycy, a tzw. zwykli ludzie – bo w potocznym odbiorze rodzina wielodzietna traktowana jest jako rodzina patologiczna, a większość z nas odnosi się do niej niechętnie albo przynajmniej nieufnie. „Dziecioroby” to jedno z najłagodniejszych określeń, jakie rodziny te czasami słyszą o sobie…
Tymczasem dzieci mające rodzeństwo, z których każde jest przecież inne, dostrzegają różnice między sobą i uczą się je akceptować. Widzą i doceniają inność drugiego, a tym samym uczą się tolerancji i wielkoduszności; wzbogacają się nawzajem swoją różnorodnością. Wcześnie uczą się wszystkim dzielić i poznają radość z dzielenia; dostosowując się do innych, uczą się pracy nad sobą, opanowania swoich chęci i potrzeb, szybko się orientują, że nie są jedyni i najważniejsi na świecie.
W sposób naturalny poznają różnice między płciami, dostrzegają i doceniają znaczenie drugiej płci – dziewczynki, które miały braci widzą, jaki jest mężczyzna na co dzień; wiedzą, czego można i należy od mężczyzny oczekiwać i wymagać. Chłopcy, którzy mieli siostry, lepiej rozumieją „dziewczęcą” wrażliwość, są bardziej wyrozumiali dla ich słabości, uczą się odpowiedzialności i opiekuńczości. Uczą się też szacunku dla kobiety, który zostaje im później na całe życie.
Oczywiście, nie dzieje się to świadomie! To kształtowanie charakteru nie dokonuje się na płaszczyźnie racjonalnej. Dziecko w rodzinie wielodzietnej może na razie złościć się, że nie ma swojego pokoju, że zabawką chce się także bawić brat lub siostra, że cukierki dawane są tylko po jednym, że kawałek ciasta jest taki mały, że siostra pożycza sobie bluzkę lub kosmetyki. Ale takie dziecko nasiąka pozytywną i otwartą atmosferą domu, niezauważalnie kształtuje swoje postawy wobec innych ludzi i buduje swoją hierarchię wartości. Taką rodzinę wielodzietną tworzą Borejkowie, a poznajemy ją w książkach Małgorzaty Musierowicz, które w sposób perfekcyjny przedstawiają zalety takiej rodziny.
Z kolei ze społecznego punktu widzenia rodziny wielodzietne gwarantują istnienie całych grup społecznych, tak ważnych jak na przykład naród, w tym przecież naród polski, który przetrwał zawieruchy dziejowe właśnie dzięki rodzinom wielodzietnym! Zapewniają ciągłość pokoleń, zabezpieczają starość swoim rodzicom i dziadkom, którzy dzięki nim nie zostaną osamotnieni, wnoszą swoją młodością radość i nadzieję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.