Nowe ofiary starej wojny

Brak komentarzy: 0

Adam Suwart

publikacja 23.03.2009 20:58

Ostatnia demonstracyjna rezygnacja Eriki Steinbach z prac rady nadzorującej powstające w Berlinie „muzeum wypędzeń” okrzyknięta została w Polsce jako zwycięstwo naszej strony w od lat trwającym sporze o prawdę historyczną. Wydaje się jednak, że nasz entuzjazm jest nieuprawniony Przewodnik Katolicki, 22 marca 2009



„Wypędzenie” jej oraz jej rodziców miało polegać na usunięciu okupantów z zajętych przez nich terenów, na których dopuszczali się masowych mordów na obywatelach polskich. Rodowód wielu innych działaczy Związku Wypędzonych naświetla nam zresztą niemiecka gazeta „Der Spiegel”. Z opublikowanego na jej łamach artykułu z sierpnia 2006 roku, zatytułowanego „Na to brakuje nam środków”, można było się dowiedzieć, że na 200 byłych członków kierownictwa Związku Wypędzonych, ponad 1/3 była w przeszłości członkami NSDAP.

Zaliczało się do nich również trzech byłych sekretarzy generalnych Związku i kilku jego wiceprzewodniczących. Drugi prezydent Związku, Hans Krüger, był aktywnym działaczem NSDAP uczestniczącym w puczu monachijskim, a następnie szefem okręgowej organizacji NSDAP (NSDAP-Ortsgruppenleiter) i sędzią wydającym wyroki śmierci w okupowanej Polsce. Zapytana o ten niewątpliwy problem Erika Steinbach odmówiła rozliczenia się z nazistowską przeszłością jej organizacji, argumentując to „brakiem środków”.

Ofensywa polityki historycznej

Dzisiejsza rezygnacja Eriki Steinbach niczego nie zmieni, skoro Niemcy ponad 60 lat po wojnie nie tylko relatywizują swoje zbrodnie dokonane na narodach Europy podczas II wojny światowej – w tym przede wszystkim na narodzie polskim – ale wręcz starają się włączyć samych siebie do europejskiej wspólnoty tych ofiar. W tym celu prezentują się jako ofiary „wypędzeń”, które to starają się przedstawić jako ludobójstwo. I choć niemieccy politycy najwyższego szczebla najczęściej odżegnują się od kłamliwej ideologii „wypędzonych”, to jednak państwo dotuje organizacje, głoszące te kłamstwa.

W jednym z wywiadów udzielonych „Przewodnikowi Katolickiemu” profesor Andrzej Sakson, dyrektor Instytutu Zachodniego, mówił: „Jednym z postulatów tych środowisk, kierowanym pod adresem państwa polskiego, jest uznanie wysiedleń Niemców za „zbrodnię przeciwko ludzkości” oraz oczekiwanie przeprosin ze strony Polski za ten „zbrodniczy akt”. Strona polska odpowiada na takie agresywne roszczenia konsekwentnie, że nie ma zgody na takie rozumienie historii, ponieważ – jak pisał w jednym ze swoich artykułów Marek Edelman – kat nie może być ofiarą”.

„Trudno, żeby państwo polskie przepraszało Niemcy za to, co działo się podczas przesiedleń Niemców z polskich ziem w latach 1945-49 – konstatuje badacz problematyki polsko-niemieckiej. Były to bowiem działania, do których doszło wskutek rozpętanej przez Niemcy drugiej wojny światowej, w wyniku której Polska ucierpiała jako jedna z najtragiczniejszych ofiar. Same wysiedlenia nie wynikały z polskiej inicjatywy, ale z decyzji międzynarodowych, podejmowanych m.in. podczas konferencji w Jałcie i w Poczdamie, na które Polska nie miała bezpośredniego wpływu”.
Warto zauważyć, że szczególną hipokryzją jest wysuwanie żądań i roszczeń przez środowiska niemieckich przesiedleńców tylko wobec Polski i Czech. Dlaczego podobnych oczekiwań nie stosuje się wobec Federacji Rosyjskiej? Przecież Związek Radziecki w wyniku drugiej wojny światowej wszedł w posiadanie północnych obszarów Prus Wschodnich, które stanowiły integralne terytoria Rzeszy Niemieckiej.

Tam dokonywały się najbardziej brutalne wysiedlenia Niemców; tam odbywały się „marsze śmierci”, tam występowały przypadki kanibalizmu itd. Dzisiaj wobec Federacji Rosyjskiej niemieccy „wypędzeni” nie formułują takich roszczeń, jak pod adresem Polski czy Czech. Pytanie o to, dlaczego tak jest, to pytanie retoryczne. Widać bowiem wyraźnie, że Niemcy i Rosja od dłuższego czasu budują zbieżną w wielu punktach politykę historyczną, w której dla Polski przeznaczone jest miejsce pariasa i kozła ofiarnego.

Ciesząc się dziś z pozornego wyeliminowania Steinbach z gry, przymykamy oczy na coś znacznie poważniejszego – powstanie gmachu propagandy, do którego przez dziesięciolecia będą prowadzone kolejne pokolenia niemieckiej młodzieży, pogrążonej w historycznej ignorancji i antypolskiej indoktrynacji.




Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..