Jak wierzyć dzisiaj?

Chcemy im pokazać, że Bóg przyjmuje wszystkich, nie stawia warunków! Bóg przyjmuje tego, który potrafi dobrze się modlić, ale przyjmuje również tego, który do Niego przychodzi, a być może nie modli się zbyt wiele. Przewodnik Katolicki, 21 czerwca 2009



Kiedy zetknął się Brat po raz pierwszy z Taizé?

- Byłem bardzo młody, kiedy znalazłem się po raz pierwszy w Taizé. Przyjechałem tu w roku 1970 z przyjaciółmi. Miałem 16 lat i bardzo szybko urzekła mnie ta Wspólnota. Z jednej strony modlitwa i cisza, modlitwa medytacyjna, z drugiej – wspólnota. Pamiętam, że po raz pierwszy rozmawiałem wtedy z Afrykańczykami, którzy byli w Taizé. Ta komunia Kościoła powszechnego i modlitwa zafascynowały mnie. Wracałem tutaj jeszcze kilka razy. W 1973 r. przyjechałem na rok, a potem już zostałem.

Kiedy wstąpił Brat do Wspólnoty Braci?

– Do Wspólnoty wstąpiłem w roku 1974. Minęło już 35 lat. Sporo czasu…

Co w szczególny sposób pociągnęło Brata do takiego życia?

- Było wiele rzeczy, również osób, które mnie tu przyciągnęły. Był brat Roger i inni bracia. Jednak pierwszą była fascynacja życiem wspólnotowym - Ewangelia przeżywana nie indywidualnie, tylko we wspólnocie, dzielona z innymi. To uważałem za piękne i dla mnie bardzo ważne doświadczenie.

I jeszcze inna rzecz. Widziałem, że bracia szukają dróg przekazu, w jaki sposób nieść Ewangelię młodym. Czułem, jak bardzo jest to ważne, by dzisiaj znaleźć nowe drogi przekazywania im Ewangelii.

To są te osobiste przeżycia. Czy można określić, co jest podstawą decyzji, by zostać bratem we Wspólnocie w Taizé?

- Dla nas najważniejsze jest życie we wspólnocie. Jest to bardzo wymagające, zresztą podobnie jak życie w rodzinie. Żyjemy pod jednym dachem i wszystkim się dzielimy, choć jesteśmy bardzo różni – pochodzimy z różnych kontynentów, z ponad 30 narodowości, z różnych Kościołów. Każdego dnia musimy sobie przypominać, że to Chrystus nas jednoczy, a jest to doświadczenie tego, że Ewangelia jest siłą, która łączy ponad granicami. Myślę, że jest to dla wszystkich fakt najistotniejszy, nawet jeśli różne są motywacje osobiste.

Jak wygląda zwykły dzień Brata Aloisa?

- Przed modlitwą poranną mamy w domu ciszę. Nie ma zebrań, pracy, dyskusji... Jest cisza. Bardzo lubię ten czas. Potem jest modlitwa poranna i praca. Spotykam się z braćmi pracującymi na różnych płaszczyznach - w sprawach przyjęcia młodzieży, organizacji liturgii, podróży. Mamy fraternie braci, którzy żyją daleko - w Bangladeszu, Senegalu, Korei czy Brazylii; trzeba być z nimi w kontakcie. Jest to więc przede wszystkim służba wśród braci.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...