Bez przełomów popraw

„Prezydent Rosji przypomniał Ameryce, że odpowiedzią na tarczę antyrakietową w Europie będą rakiety w Kaliningradzie" (depesza PAP 10 lipca 2009) Przewodnik Katolicki, 26 lipca 2009



„Wszystkie narody winny mieć prawo do wybierania sobie przywódców, a państwa - prawo do bezpiecznych granic i własnej polityki zagranicznej” - podkreślał Obama, dodając, iż „zasadę tę trzeba stosować w odniesieniu do wszystkich - w tym Gruzji i Ukrainy”.

Deklaracja jasna tym bardziej, że przemówienie w moskiewskiej uczelni strona amerykańska już wcześniej anonsowała jako najważniejsze wystąpienie Obamy podczas rosyjskiej wizyty.

Współpraca zamiast konfrontacji

Wygląda więc na to, że polityka Baracka Obamy wobec Rosji będzie raczej kontynuacją działań poprzedniego prezydenta USA niż radykalną zmianą kursu. Z jedną być może różnicą. Obama wyraźnie oznajmia, że chce współpracy, a nie konfrontacji. Z jednej strony deklaruje wsparcie dla Ukrainy i Gruzji, z drugiej próbuje Rosję do tego raczej przekonać, niż siłą narzucać swój pogląd. To dobry sposób, by rosyjskie władze mogły zachować twarz.

Oczywiście istnieje pewne niebezpieczeństwo, że za werbalnymi deklaracjami Baracka pójdą czyny, czyli że USA mogą naprawdę zechcieć konsultować z Moskwą swoją politykę wobec państw byłego ZSRR. To jednak wydaje mi się mniej prawdopodobne.

Gra na rozłam

Moskiewska wizyta Obamy miała natomiast jeszcze jeden wewnątrz rosyjski aspekt. Amerykański prezydent przyjechał do kraju rządzonego przez dosyć niezwykły tandem - silnego premiera, do niedawna głowę państwa, czyli Putina, i wyznaczonego przez niego na następcę młodego urzędnika, Miedwiediewa. Obama wyraźnie forował tego drugiego, podkreślając jego wiodącą rolę w państwie i oznajmiając, iż właśnie w prezydencie Miedwiediewie widzi przywódcę na miarę XXI wieku.

Zdaniem obserwatorów Barack Obama próbował w ten sposób grać na rozłam rosyjskiego tandemu. Rozłam, o którym w samej Rosji niejednokrotnie się wspomina i któremu może sprzyjać fatalna sytuacja gospodarcza Rosyjskiej Federacji.

Jednak nawet jeżeli tak było, to ten manewr amerykańskiemu prezydentowi raczej się nie udał.

Chociaż z drugiej strony pewna rzecz zdaje się świadczyć o tym, że być może premier Putin postanowił na wszelki wypadek przywołać do porządku swego następcę. Ze szczytu w L'Aquili przeniknęły do rosyjskiego internetu zdjęcia sugerujące, iż przygotowujący się do wspólnego zdjęcia ze światowymi przywódcami Miedwiediew niezbyt pewnie trzyma się na nogach.

Rosyjskie komentarze są dosyć jednoznaczne. Oczywiście to może być zupełny przypadek, tyle tylko, że w dosyć ściśle pilnowanej rosyjskiej przestrzeni medialnej takie przypadki należą do rzadkości.




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...