Już nie Ja, lecz My

Życia we dwoje trzeba się nauczyć. Pomimo własnych niedoskonałości, pojawiających się przeszkód i trudności, warto od siebie wymagać. Szczęście w małżeństwie nie pojawia się bowiem samo, musimy na nie zapracować. Przewodnik Katolicki, 6 grudnia 2009



Młodzi ludzie zawierając sakramentalny związek małżeński, wchodzą w nową, odmienną dla siebie rzeczywistość. Następuje wtedy zderzenie dwóch światów wartości oraz konfrontacja marzeń i wyobrażeń z rzeczywistym życiem. U małżonków mogą się także pojawić trudności adaptacyjne wobec zaistniałych warunków, chociażby mieszkaniowych.

Najważniejsze, co należy uczynić na początku wspólnej drogi, to zadbać o solidny fundament, zacząć budować „na skale”. Młodzi małżonkowie nie powinni bać się zaproszenia Pana Boga do swojego codziennego życia. Co więcej, powinni postawić Go na pierwszym miejscu.

Dobry start

Wróćmy jeszcze na moment do okresu przed ślubem, czyli do narzeczeństwa, bowiem to bardzo ważny dla przyszłych małżonków czas. – Moim zdaniem dobrze przeżyte narzeczeństwo jest podstawą, a jego jakość rzutuje na jakość małżeństwa – mówi Wanda Napieralska, doradca i mediator rodzinny, pracująca na co dzień m.in. w Archidiecezjalnej Poradni Rodzinnej w Poznaniu. − Dobrze przeżyte narzeczeństwo rokuje nie tylko dobrym startem w małżeństwie, ale może zaowocować trwałym i szczęśliwym związkiem − dodaje.

Narzeczeni powinni skupić się na budowaniu wzajemnej więzi, miłości i przyjaźni oraz dobrym poznaniu współmałżonka. To również czas przyjrzenia się rodzinom i środowiskom, z których się wywodzą, a także rozmów o przyszłości. Warto podzielić się poglądami na temat wychowywania dzieci, podziału obowiązków, sposobów spędzania wolnego czasu czy zarządzania domowymi finansami. − Kiedy młodzi ludzie planują ślub, najlepiej, aby jak najwcześniej udali się na katechezę przedmałżeńską z założeniem dobrego jej przeżycia. Daje to możliwość spokojnego przedyskutowania przedstawianych tam treści – zauważa Michał Tomaszewski, prowadzący poradnię przedmałżeńską w Obrzycku.

Przekraczając samego siebie

Na początku małżeństwa, gdy młodzi ludzie wspólnie zamieszkają, często okazuje się, że różnią się zachowaniami. Inaczej odkładają szczoteczkę do zębów, chodzą spać o różnych porach, lubią inne potrawy... To pozornie drobiazgi. Są jednak ważne, bowiem składają się na codzienność. − Najważniejsze jest zrozumienie istoty miłości małżeńskiej – podkreśla Wanda Napieralska. − Jeżeli popatrzymy na małżeństwo jako na wzajemne łamanie swoich charakterów, przyzwyczajeń i upodobań, to będziemy określać je jako niewolę. Wszystkie wzajemne relacje małżonków powinny wynikać z miłości.

Jeżeli jestem otwarta, jeżeli kocham, to jestem w stanie zmienić siebie po to, żeby być źródłem radości dla współmałżonka – wyjaśnia doradca i mediator rodzinny. − Gdy byliśmy jeszcze parą i wracałem zmęczony po pracy do rodzinnego domu, dzwoniłem po prostu do Doroty, że będę u niej później, bo muszę się zdrzemnąć – opowiada Paweł. − Kiedy pobraliśmy się trzy lata temu i zamieszkaliśmy razem, musiałem nauczyć się, że wracam do żony czekającej na męża, który pomimo zmęczenia będzie dzielił z nią obowiązki domowe, a nie przesypiał popołudnia. Dobrze, że udało mi się opanować tę sztukę, zanim urodziła się Zuzka, nasza córka – dodaje z uśmiechem.

− Samo myślenie o małżeństwie zaczyna się wtedy, kiedy pojawia się świadomość „my” – mówi natomiast Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny wydawanego w Warszawie katolickiego miesięcznika „Więź”. − Na skutek małżeństwa w sposób nieodwołalny do mojego „ja” wchodzi na trwałe „ty” mojego współmałżonka, stając się jego częścią – wyjaśnia.

Otwarta wspólnota

Poczucie więzi jest w małżeństwie bardzo ważne. Żona i mąż pozostając odrębnymi osobami, są jednak ze sobą ściśle związani. Małżonkowie tworząc unikalną wspólnotę, nie powinni jednak zamykać się na otoczenie. − Małżeństwo jest nie tylko po to, żeby żonie i mężowi było dobrze ze sobą, ale również po to, aby świat stawał się lepszy – tłumaczy Zbigniew Nosowski. – Małżeństwo jest bowiem również wyzwaniem do otwartości na innych ludzi i ich potrzeby, do dzielenia się miłością – dodaje.

Najbardziej widocznym owocem miłości małżeńskiej są dzieci. Przyjście na świat szczególnie pierwszego dziecka jest znaczącym momentem w życiu młodego małżeństwa. – Już jako rodzice muszą uczyć się swojej nowej roli, tym bardziej że miłość, która ich łączyła, dzielona jest na troje – wyjaśnia Wanda Napieralska. W niektórych małżeństwach to dzielenie zostaje zaburzone. − Wiele młodych kobiet uczucia przynależne mężowi przerzuca na dziecko, traktując je jako lokatę uczuć. Odsuwają wtedy własnego męża, który staje im się w tym momencie „niepotrzebny” – stwierdza Jacek Pulikowski, autor kilkunastu książek dotyczących tematyki rodzinnej.




«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...