Wiara pomogła mi w trudnych chwilach – mówi Krzysztof Ziemiec, prowadzący „Wiadomości” w telewizyjnej „Jedynce”. Przewodnik Katolicki, 10 stycznia 2010
Jakie to uczucie wrócić do pracy po tak ciężkim wypadku jaki był pana udziałem?
- Niesamowite. Można powiedzieć, że zakończyłem w ten sposób swoją walkę o powrót do normalności. Rok temu nie mogłem samodzielnie wstać, wsiąść do samochodu. Poruszałem się o lasce. Dzisiaj znów jestem samodzielnym człowiekiem. A to, że mam poparzoną skórę, że nie mogę zbyt długo stać – trudno. Nie mam powodów do narzekań.
W swoich życzeniach które złożył pan Polakom w „Wiadomościach” w wyjątkowy sposób podziękował Pan osobom, które pomogły Panu w tych trudnych chwilach…
- Tych ludzi było bardzo wiele. Moja najbliższa rodzina, przyjaciele, ale też zupełnie obce osoby. Wszyscy deklarowali chęć pomocy czy to finansowej czy przy dzieciach. Dostawałem wiele ciepłych słów, esemesów, maili w których ludzie pisali słowa otuchy. Dzięki temu udało mi się wyjść z dołka psychiczno–zdrowotnego w jakim się znalazłem po wypadku. Za to wszystko chciałem im w tych wigilijnych życzeniach z całego serca podziękować. Wiem jednak, że i tak nie da się w pełni wyrazić tego co dostałem od wszystkich życzliwych ludzi w tym trudnym dla mnie czasie.
Ale nie wszyscy odebrali Pana życzenia w taki sposób. W Internecie pojawiło się sporo wpisów mówiących, że grubo przesadził Pan z religijnym przesłaniem w nich zawartym, że zachowuje się Pan jakbyśmy żyli w państwie wyznaniowym itp.
- Wiem, że takie opinie były i trochę z ich powodu zrobiło mi się nawet przykro.
Część przyjaciół przekonywała mnie żeby się tym nie przejmować, bo tacy już są internauci, że w Internecie nie ma uczciwej krytyki tylko na każdego wylewa się wiadro pomyj.
Ale problem jest chyba poważniejszy i dotyczy niezrozumienia, czym naprawdę są święta Bożego Narodzenia. Trudno, żeby nie miały one religijnego wydźwięku skoro sama ich istota sprowadza się do radości z narodzin Chrystusa. Przecież to są tego typu święta. Czego zatem miałem życzyć telewidzom? Miłego oglądania telewizji? Wielu prezentów?
Jeśli ktoś czuje się urażony moimi życzeniami to widocznie zagubił gdzieś istotę tych świąt i tak naprawdę nawet nie wie co każdego roku świętuje.
Czy wiara pomaga przetrwać takie trudne chwile jakie pana spotkały?
- Ludzie na takie sytuacje reagują różnie. Część traci nawet z ich powodu wiarę, obraża się na Pana Boga. Pyta się, dlaczego właśnie mnie to spotkało? I nawet trudno się im dziwić biorąc pod uwagę ich cierpienia. Jednak dużo łatwiej jest przetrwać takie trudne chwile wierząc. Wtedy rozumiemy, że każde cierpienie jest po coś, ma sens. Choćby taki, że zbliża nas do cierpienia Chrystusa. Może nas bardzo wzbogacić duchowo. Mi osobiście wiara bardzo pomogła w tych trudnych chwilach. Dała siły, żeby nie zwątpić, że wszystko może być jak dawniej.
Czy ta walka o powrót do normalności zmieniła Pana?
- Dzięki tego typu doświadczeniom zmienia się punkt widzenia. Zdrowy człowiek zanim spotka go coś takiego nawet nie wyobraża sobie jak to jest być kaleką, osobą niepełnosprawną. Ile ci ludzie muszą się nacierpieć. Dzisiaj lepiej rozumiem te osoby. Ich problemy z jakimi borykają się na co dzień, utrudnienia z jakimi stykają się na każdym kroku na ulicy, w pracy czy szkole. Wydaje mi się też, że po wypadku dostałem zadanie, żeby dzielić się takim świadectwem, że można przeżyć tak trudne chwile i ponownie stanąć na nogi.
Miałem sporo sygnałów od ludzi po moim powrocie do telewizji, że mój przypadek i droga jaką przeszedłem dała im nadzieję. Dostawałem wiele esemesów i maili, w których ludzie pisali, że cieszą się wraz ze mną, że uwierzyli, że im też może się udać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.