W żarnach konfliktu

Bliski Wschód rozpięty między trzema kontynentami – Europą, Azją i Afryką – to swoisty zwornik dziejów ludzkości i człowieka. Posłaniec, 7/2009



Konflikty między obiema społecznościami narastały, prowadząc do przelewu krwi. Żydzi powołali swoje państwo w maju 1948 r., Arabowie odpowiedzieli wojną. W drugiej połowie XX wieku było ich kilka: w latach 1948-49, 1956, 1967, 1973 – sięgające od syryjskich wzgórz Golan, poprzez półwysep Synaj aż po Nil; ponadto od lat 80. do 2000 r. kampanie na pograniczu izraelsko-libańskim; powstanie (intifada) palestyńska w 1987 r., a także szereg odrębnych operacji zbrojnych (m.in. w Strefie Gazy). Działania wojenne przyniosły tysiące zabitych, dziesiątki tysięcy rannych, zniszczenia, przekształcenia terytorialne (nieuznane przez strony konfliktu i społeczność międzynarodową).

Nasze stulecie, chociaż nie upłynęła jeszcze jego pierwsza dekada, zaowocowało już trzema konfliktami zbrojnymi. We wrześniu 2000 r. wybuchła II palestyńska intifada – dotąd niezakończona, choć od trzech lat jakby wygasła. Jej najbardziej dramatycznymi przejawami były palestyńskie zamachy terrorystyczne, a w odwecie operacje izraelskiego wojska.

Doprowadziła do blokady terytoriów palestyńskich – aż do wzniesienia przez Izrael murów i zasieków (w sumie kilkaset km), krachu ekonomicznego wśród Palestyńczyków, upadku ruchu pielgrzymkowego, wzmożenia emigracji chrześcijan, zebrała tragiczne żniwo tysięcy zabitych i rannych. Latem 2006 r. przez region po stronie izraelskiej i libańskiej przetoczył się zbrojny konflikt wywołany przez Hezbollah (organizację islamskich szyickich fundamentalistów).

Odwetowe operacje izraelskiej armii przyniosły bombardowania Libanu. Znowu zabici, ranni, zniszczenia. W końcu na przełomie ubiegłego i obecnego roku nastąpiła kolejna eskalacja zbrojnego konfliktu w Strefie Gazy i na pograniczu izraelskim – zginęło ponad 1300 Palestyńczyków i kilkunastu Izraelczyków.

W konflikcie izraelsko-palestyńskim, który politycznie ogarnia Bliski Wschód, sporną kwestią jest terytorium. Nie można zrozumieć tego konfliktu bez zdania sobie sprawy, że z punktu widzenia islamskiego nie do zaakceptowania jest, aby terytorium (umma) niegdyś kontrolowane przez muzułmanów stało się obszarem, na którym wznowiona jest walka o własność.

Konieczne jest także uświadomienie sobie głębokich powiązań polityki i religii, fundamentalizmów i ekstremizmów – bojowników islamskiego dżihadu (“świętej wojny”) po jednej, a żydowskich ortodoksów i osadników po drugiej stronie. Splot tych okoliczności regionalnych i zmagania geopolityczne nie wróżą, niestety, dobrze Ziemi Świętej – Izraelowi i ziemiom palestyńskim…

Perspektywa pokoju oddala się. Wydaje się, że społeczność międzynarodowa jest tym konfliktem zmęczona, zapadła jakby w letarg, wykazując się polityczną inercją, brakiem konkretnego, realnego projektu pokojowego i chęci do rozwiązania konfliktu. Świat, w tym także Stolica Apostolska, stoi na stanowisku, że tak Izraelczycy, jak i Palestyńczycy mają prawo żyć w pokoju i bezpieczeństwie, jedni i drudzy we własnym suwerennym państwie. Same apele do wszystkich rządzących narodami Bliskiego Wschodu, by usłuchali pragnienia pokoju i sprawiedliwości, to jednak za mało.

Przechować depozyt wiary

W żarnach konfliktu palestyńsko-izraelskiego mieleni są chrześcijanie. Nie są stroną tego konfliktu, ale stają się jego ofiarami. Jest ich relatywnie coraz mniej w stosunku do muzułmanów i Żydów. W Izraelu chrześcijanie to tylko niecałe 2% mieszkańców, podobnie w Autonomii Palestyńskiej, niewiele więcej w Jordanii, w Egipcie jest ich około 8-10%, są już w mniejszości w Libanie (jedynym dotąd tradycyjnie chrześcijańskim bliskowschodnim kraju).



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...