Obrażam? Od idiotów wyzywam? Naruszam godność, honor i inne wartości? Nic podobnego. Nie piszę o ludziach, lecz o ich działaniach. Ale nawet gdybym nazwał kogoś idiotą – w poniższym kontekście nie będzie to obraźliwe, a co najwyżej smutne, bardzo smutne. Głos Ojca Pio, 2/2007
Nie bójmy się wszakże stwierdzić, że syndrom idiocenia może też być obecny w Kościele. Wtedy poszczególne grupy uciekają przed ewangelicznym osądem zdarzeń, działań i zachowań ludzi oraz instytucji kościelnych, a jedynym kryterium jest określenie, czy osoba (albo instytucja) jest „nasza” bądź też „nie-nasza”. Obojętne czy będzie to ostemplowanie kogoś mianem „liberałka”, „moherowca”, fundamentalisty lub innym. Czasami zresztą idiocenie objawia się zajadłą zdolnością tworzenia coraz większej ilości podziałów. Prawda Ewangelii, skupienie nad nią i nad tajemnicą Bożego działania, i ludzkiego grzechu, zastępowana jest wrzaskiem. O tak, ktoś w stanie idiocenia jest wrzaskliwy! Zamiast budowy Kościoła, tworzy się kościółki, które straszą brakiem otwarcia i miłości wobec inaczej myślących katolików.
Czy jest na idiocenie rada, remedium? Niejedna nawet. Najprostsza to czytanie Ewangelii. Lektura taka, jeśli jest oparta na szczerym pragnieniu poznania Chrystusa, będzie wyprowadzać z zaklętego kręgu zidiocenia, będzie odnosić do prawdziwych, obiektywnych wartości. Mamy się uczyć, jak być Chrystusowi – czyli do niego coraz bardziej podobni, a zatem coraz bardziej otwarci na Boga, człowieka, świat wokół.
Obok lektury Ewangelii warto też rozmawiać ze starymi przyjaciółmi i to niekoniecznie o wydarzeniach wielkiej polskiej polityki. Zresztą jaka ona tam wielka, jeszcze nie wyrosła ciągle z podglądania przez dziurkę od klucza. Można pogadać o czymś ważnym, ciekawym, a jeszcze lepiej zapytać przyjaciela o jego sprawy, potem o jego najbliższych, w końcu o jego zdanie na różne tematy. Taka rozmowa otwiera na drugiego człowieka, co więcej: zachęca także i jego do takiego samego zainteresowania się nami.
Sensowna i sympatyczna rozmowa to wyjście z obszaru idiocenia, to bycie z drugą osobą, która staje się ważna, to początek budowania wspólnoty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.