Dzisiejsza pop-kultura rozwija się w cywilizacji nazywanej przez niektórych filozofów „cywilizacją guzika”. Wszystko jest poddane naszej woli, każda maszyna ma ten jeden ważny wyłącznik albo sterowana jest za pomocą pilota... Głos ojca Pio, 47/2007
Niektórzy ludzie chcą bowiem przyjmować wymagania chrześcijaństwa, tak jak się bierze samochód w leasing: „Dobrze, proszę ojca, spróbuję, może będzie mi to odpowiadać”. Ja mówię na to: Powoli! Ewangelia to nie samochód. Nie można wziąć jej w leasing i za pół roku czy dwa lata odstawić, bo nie pasuje, i rozpatrzyć inną możliwość. Trzeba wybrać i zdecydować się na bycie z Chrystusem!
Bywa też tak, że od religii oczekuje się efektu terapeutycznego: „Ale świetna spowiedź, czuję się o wiele lepiej”. Nie można jednak doświadczenia religijnego mierzyć jedynie skalą własnych uczuć, bo dobre samopoczucie może być uwarunkowane przez wiele różnorodnych czynników – wypicie wspaniałej kawy albo wysokie ciśnienie baryczne – i niekoniecznie mieć jakikolwiek związek z rzeczywistym doświadczeniem bliskości Boga.
W doświadczeniu religijnym potrzeba wiary, potrzeba prośby o przymnożenie wiary, aby nie pozostać wyłącznie na poziomie sentymentalizmu, co niestety bardzo często się zdarza: „Proszę ojca, nie czuję, że Bóg tu jest, więc pójdę poza kościół, na górkę, tam czuję Boga”. A jeśli będzie padać i tam też nie poczuje się Jego obecności, to gdzie należy pójść? Tu pojawia się kolejny wymiar dzisiejszej kultury – wszechdominacja subiektywnego poczucia.
A przecież Chrystus, kiedy wisiał na krzyżu, nie miał dobrych uczuć, a właśnie wtedy był najściślej zjednoczony z Ojcem. Również Ojciec Pio, który przeżywał tyle cierpień, nie był bez przerwy radosny i pełen sympatycznych uczuć, ale codziennie podejmował wysiłek wiary. Nie można bowiem wiary utożsamiać jedynie z uczuciem ani z wrażeniem danym właśnie w tej chwili.
W życiu duchowym bardzo rzadko się zdarza, że w jednym momencie, w jednej sekundzie można rozwiązać jakiś problem. Życie duchowe to pewne itinerarium, droga – pełna wysiłku i trudu. Ojciec Pio mówił, że ludzie w różnym tempie zbliżają się do Boga: jedni idą pieszo, inni jadą pociągiem. Ważne jest jednak, żeby wszyscy utrzymali właściwy kierunek. Owszem, w życiu duchowym istnieją również błyskawiczne, znaczące nawrócenia, ale później za tym doświadczeniem idzie zwyczajny, codzienny wysiłek, prosty jak różaniec odmawiany po długiej pracy, jak gest cierpliwości uczyniony wobec męża, żony czy dziecka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.