Warto przyjrzeć się sobie, bo przyzwyczailiśmy się biegać. Zresztą nikt nie uczy, jak dobrze przeżyć nasze „tu i teraz”. W szkole uczą tylko planowania, wybiegania w przyszłość, co skądinąd z pewnością również jest cenne. Ale na co zda się planowanie, kiedy nie umiemy cieszyć się życiem Głos ojca Pio, 56/2009
Ojcowie pustyni mówili, że problemem człowieka, który popada w acedię jest to, że nie pojmuje w sposób osobowy zarówno Pana Boga, jak i zła.
Oczywiście, bo wtedy jest to tylko teoria. Pan Bóg nie jest osobą, tylko zimnym pojęciem. Bardzo ważne jest zatem, abyśmy uczyli się unikać skrajności w relacji z żywym Jezusem, a nie z zimną ideą. Ale żeby mogło to nastąpić, powinienem odstawić na jakiś czas formułki, wyuczone twierdzenia, a zacząć mówić do Niego z serca, tak jakbym rozmawiał z drugim człowiekiem o tym, co czuję, co mnie boli, czego się boję, kto mnie skrzywdził, za co dziękuję.
Przyzwyczailiśmy się do utożsamiania zaniedbań z lenistwem duchowym i nieprzestrzeganiem praktyk pobożnych, tymczasem Ojciec odwraca perspektywę spojrzenia na ten problem.
I takie zaniedbania mnie interesują, bo same praktyki, no cóż… Kto chce się modlić, będzie to robił, a kto nie chce, pozostanie w tej materii bezczynny. Uważam, że modlitwa to nie tylko odmawianie pacierzy. Mogę się modlić modlitwą Jezusową, mogę też wytworzyć w sercu świadomość stałej obecności Boga przy mnie, a wtedy mój dzień, wszystko, co robię, jest przeniknięte Panem Bogiem, Jego obecnością.
Opisy acedii przywodzą mi na myśl pogoń za uciekającym pociągiem...
Albo oczekiwanie na pociąg, który dopiero ma przyjechać. W tym cały problem, że my nie mamy czekać na coś ani za czymś biegać, mamy żyć. I chyba pod tym względem trzeba się zgodzić na remedium, które podają ojcowie pustyni: należy dokładnie wykonywać czynności dnia dzisiejszego po to, by uczyć się żyć „tu i teraz”. Od siebie dodam jeszcze, by cieszyć się momentem, który Pan Bóg daje mi teraz, widzieć w nim sens, a nie myśleć o innym.
Czyli trzeba oswoić rzeczywistość…
Warto przyjrzeć się sobie, bo przyzwyczailiśmy się biegać. Zresztą nikt nie uczy, jak dobrze przeżyć nasze „tu i teraz”. W szkole uczą tylko planowania, wybiegania w przyszłość, co skądinąd z pewnością również jest cenne. Ale na co zda się planowanie, kiedy nie umiemy cieszyć się życiem. Weźmy na przykład wyjazd na wakacje, który planowaliśmy od miesięcy, z niecierpliwością nań wyczekując: kiedy przychodzi dzień wyjazdu, wyprowadzamy samochód z garażu, pakujemy do niego walizki, ruszamy i… od razu myślimy o tym, jak będziemy wracać. W sekundzie cały czar pryska. Iluż ludzi właśnie tak robi, z własnej woli gubi czas, który jest teraz…
*****
Ojciec dr Mateusz Roman Hinc – kapucyn, psycholog i psychoterapeuta. Członek Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i zarządu Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich. Wykłada psychologię w seminariach duchownych kapucynów, paulinów, bernardynów, w Studium Psychologii i Psychoterapii SPCh w Warszawie, a także w Szkole dla Spowiedników. Prowadzi praktykę psychoterapeutyczną dla osób duchownych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.