Sługa Boży ojciec Mariano z Turynu

Do roli telewizyjnego kaznodziei nikt go nie przygotował. Nie miał też na kim się wzorować, gdyż był pierwszym we Włoszech duchownym występującym regularnie przed kamerami. Miał za to piękny, „radiowy” głos i był fotogeniczny – kamera go lubiła. Głos ojca Pio, 61/2010



Porzucona narzeczona, kapucyn i telewizja

Umiejętność posługiwania się słowem doskonalił jeszcze zanim rozpoczął pracę w telewizji, gdy bardzo mocno zaangażowany był w działalność ewangelizacyjną, którą prowadził jako członek Akcji Katolickiej. Już wtedy zastanawiał się: „Jakim językiem powinien mówić apostoł? Właściwym dla danego czasu. Dzisiaj – językiem XX wieku, z samolotem odrzutowym, mikrofilmem i sportem. Nie może przybywać zawsze z opóźnieniem. Kiełkuje na horyzoncie telewizja? Apostoł nie będzie chował się w kąt, mając na uwadze tylko to, ile zła może się przez nią rozsiewać, ale będzie usiłował przeciwdziałać temu poprzez niezmierzone dobro, które może z niej wypłynąć”.

Niebagatelne znaczenie dla jego elokwencji miało też zdobyte wykształcenie. Przed wstąpieniem do zakonu Paolo Roasenda (imię Mariano przyjął podczas pierwszych ślubów zakonnych na cześć Maryi) ukończył znane liceum klasyczne „Cavour” w Turynie, a następnie Wydział Filozofii i Literatury na Uniwersytecie Turyńskim. Po studiach przez trzynaście lat pracował jako nauczyciel w kilku liceach, aż do momentu, kiedy pewnego dnia nie stawił się w pracy, a po roku zwolniono go dyscyplinarnie „z powodu niepodjęcia obowiązków zawodowych”. Jego tajemnicze zniknięcie wyjaśniło się dopiero później. Okazało się, że powodowany pewnym impulsem wstąpił do zakonu kapucynów i odbył nowicjat w Fiuggi. Miał wtedy 34 lata.

Ciekawe, o czym myślała jego narzeczona, kiedy wieczorem Paolo nie pojawił się na uzgodnionych od miesięcy zaręczynach. W jego wspomnieniach wydarzenie to jawi się – wręcz nieprawdopodobnie – jako doświadczenie mistyczne: „…Niepokalana, wzywana przeze mnie natarczywie z powodu burzy, która groziła mi na horyzoncie, niespodziewanie dała mi odczuć fizycznie, jakby jakaś tajemnicza ręka zatrzymała mnie, kiedy przemierzałem wielki plac, i zmusiła – wbrew mojej woli – do powrotu po moich śladach. Poczułem nigdy dotąd niedoświadczoną niechęć do zwykłego życia w świecie i jednocześnie niepohamowane pragnienie kapłaństwa, drogi, którą zawsze odrzucałem”.

Na przygotowanie się do kolejnych programów i ciągłe doskonalenie warsztatu o. Mariano przeznaczał cały swój wolny czas. Nieprzerwanie szukał najlepszej i najbardziej zrozumiałej formy dla przekazu treści religijnych w telewizji. Jego współpracownicy zapamiętali, że żywa i spontaniczna wypowiedź, z jakiej słynął, zawsze była poprzedzona bardzo drobiazgowym przygotowaniem. Każdą audycję dzielił na kilka krótkich części przerywanych akcentem muzycznym. Sam dobierał materiał ilustracyjny – muzykę i obrazy. Treści zaś przedstawiał, kierując się zdaniem Alberta Camusa o tym, że wszystkie nieszczęścia człowieka biorą się z niezrozumienia.

Twierdził: „to my [ludzie telewizji] powinniśmy się wysilać, by być zrozumianym, a nie widzowie, aby nas zrozumieć. Tego wymaga zwykły szacunek wobec ludzi, którzy nas oglądają”. Dziennikarz pracujący z nim w telewizji napisał: „Jego wystąpienia były przykładem doskonałej konstrukcji myślowej i jednocześnie niezapomnianej ekspresji. Zwięzłe, syntetyczne, a przy tym żywe, naturalne, wydawałoby się improwizowane. Wziąłby je od ręki każdy, nawet najbardziej wymagający redaktor jakiejkolwiek gazety”. Mówił zawsze z głowy, co najwyżej przygotowywał sobie małą karteczkę z punktami, które zamierzał rozwinąć.

Jego programy – „ilustrowane” przez pełne ekspresji, niekiedy wręcz emfatyczne gesty, jakby ciałem chciał podkreślić najistotniejsze treści – dobrze się oglądało. Potrafił mówić o tym, co najistotniejsze dla człowieka, bez wyszukanego słownictwa czy stylu. „Słowa powinny być najpierw usłyszane – powtarzał – potem zrozumiane i przyjęte do serca. Pierwszą cnotą mówiącego jest wejść w skórę słuchacza”. Tematy egzystencjalne, moralne, teologiczne przekazywał językiem zrozumiałym nawet dla najprostszego, niewykształconego widza. Każdy swój tekst pokazywał jednemu ze swych współbraci, dużo młodszemu, z prośbą o opinię. I uwzględniał każdą jego uwagę.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...