Czy Kościół potrzebuje reklamy?

„Zajmiesz się public relations naszej prowincji” – usłyszałem ponad dwa lata temu z ust prowincjała kapucynów, który tą decyzją zmienił moje obowiązki zakonne. Głos ojca Pio, 61/2010



Towar obecny na rynku!

Zadaniem piarowca jest zainteresowanie klientów oferowanym towarem, a czasami może nawet bardziej niż o zainteresowanie chodzi o poinformowanie, że towar jest na rynku. Nikt przecież nie kupi rewelacyjnego szamponu do samochodu z emulsją woskującą, jeżeli nie dowie się, że taki produkt w ogóle istnieje.

Towar „Zbawienie za darmo” – obecny na rynku! Tylko my mamy tak długo trwającą promocję – za darmo od dwóch tysięcy lat!”. Podpisano: Kościół katolicki. Oczywiście takie stwierdzenie może wywołać zdziwienie, a nawet ironiczny uśmiech na twarzach wielu osób, jednak dobra nowina o Jezusie Chrystusie okazuje się paradoksalnie dla każdego pokolenia nowością, kopernikańskim przewrotem czy odkryciem Ameryki przez Kolumba. Tym była również dla mnie, gdy w wieku dziewiętnastu lat po raz pierwszy odkryłem, że jestem zbawiony za darmo! Za moje zbawienie zapłacił Jezus Chrystus swoją krwią przelaną na krzyżu, swoją śmiercią i zmartwychwstaniem, dlatego nie muszę zaskarbiać sobie tego zbawienia! Co więcej, nawet gdybym chciał je sobie wysłużyć (a dotychczasowe moje życie było właśnie wielką pogonią za zasługami), to nie jestem w stanie tego dokonać, ponieważ zbawienie jest za drogie – nieosiągalne dla człowieka.

Misja Kościoła jest jedna i podstawowa – to głoszenie Jezusa Chrystusa jako jedynego zbawiciela człowieka. Takie zadanie pozostawił uczniom Chrystus przed swoim odejściem do Ojca: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody!”. Dzisiaj na skutek podejmowanych przez Kościół rozlicznych inicjatyw i dzieł charytatywnych (prowadzenie szpitali, szkół, przytułków, domów opieki, jadłodajni dla biednych) często dokonuje się jej rozmydlenie. Warto zatem mieć na uwadze, że jeśli Kościół decyduje się na podejmowanie innych zadań i posług na rzecz bliźniego, wynika to jedynie z miłości, z faktu, że w drugim człowieku dostrzega Jezusa – swojego Mistrza i Pana.

Niepomierny zysk

Swego czasu prawie przez rok posługiwałem w sanktuarium Ojca Pio w San Giovanni Rotondo. Ówczesny gwardian, br. Nazario Vasciarelli, angażował mnie również w prace związane z promocją sanktuarium. Miałem więc możliwość przyglądania się, w jaki sposób można zachęcić nowe osoby, aby odwiedziły miejsce życia i śmierci Ojca Pio. Kiedy patrzy się na rzeczywistość wyłącznie z ekonomicznego punktu widzenia, wówczas wszystko trzeba przeliczać na złotówki czy euro i kontrolować, czy inwestycje się spłacają i są równoważone przez przychody. Jednakże w instytucji takiej jak Kościół cel jest diametralnie odmienny.

Wizyta pielgrzyma w sanktuarium niekoniecznie musi być dochodowa. Czasami jest – to fakt – ale w wielu przypadkach właśnie struktura dotuje pielgrzyma. Gdy na skutek swojej wizyty dana osoba odnajdzie na nowo wiarę, spotka się z Bogiem w sakramencie pokuty i pojednania, porzuci grzeszne życie, wchodząc na drogę praktykowania przykazań i uczciwego życia – czy w tym przypadku możemy mówić o jakimkolwiek rachunku finansowym? Taka sytuacja jest warta każdych pieniędzy! Na szczęście Pan Bóg troszczy się również o instytucję Kościoła i dziś nie trzeba zamykać sanktuariów ze względu na deficyt finansowy. Ale nie o to przecież chodzi.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...