Jeśli pobudki mego działania nigdy nie mogą wykroczyć poza mój własny interes albo też zbiorowy interes mojej grupy – nigdy nie mogę być naprawdę wolny. Zawsze mogę zostać zmanipulowany i zmuszony do działania w określony sposób ze strachu przed karą lub w nadziei na nagrodę. First Things, 5/2008
Według Murraya, społeczny consensus wykracza poza czyste doświadczenie i względy praktyczne, będąc zasadniczo pojęciem moralnym. Consensus wyrażają ci, których św. Tomasz z Akwinu nazywa „mądrymi” (sapientes), a George Washington – „mądrymi i uczciwymi”. Zdolność do rozpoznania, jakie prawa i środki polityczne najlepiej chronią godność i uprawnienia obywateli, opiera się na starannym badaniu, w którym opiekunami inteligencji są doświadczenie i refleksja, a przewodnikiem – instynkt słuszności i dobra. Rozum mądrych i dobrych jest odpowiedzialny, przeniknięty wiernością zasadom moralnym i dojrzały dzięki zaznajomieniu się ze złożonością ludzkiej sytuacji w jej rozwoju.
Dlatego consensus muszą formułować ci, którzy celują w praktycznej mądrości. By jednak był on naprawdę consensusem, musi także zostać zaakceptowany przez naród. Jak wyjaśnia Murray, u podstaw amerykańskiego eksperymentu zorganizowanej wolności leżą prawdy. „My, naród” [7] uznajemy te prawdy i – okazując „należny szacunek opiniom ludzkości” – proklamujemy je w publicznych dokumentach. Amerykański consensus obejmuje nie tylko ogólne zasady wyrażone w Deklaracji Niepodległości, ale także bardziej szczegółowe postanowienia Konstytucji i Karty Praw, także wyrażające prawdy sformułowane przez mądrych i zaakceptowane przez ogół.
W atmosferze współczesnego pluralizmu istnieje tendencja do niedostrzegania nierozerwalnego związku między wolnością i prawdą, tak jakby z wolności wynikało prawo do skonstruowania własnego uniwersum moralnego bez odpowiedzialności wobec jakiejkolwiek wyższej instancji. Václav Havel mówi w związku z tym o głębokim kryzysie moralnym w społeczeństwie posttotalitarnym.
Ktoś, kto jest kuszony przez konsumpcyjny system wartości, czyja tożsamość rozpływa się w amalgamacie atrybutów cywilizacji masowej i komu brak zakorzenienia w porządku bytu, a także poczucia odpowiedzialności wobec czegokolwiek wyższego niż jego osobiste przetrwanie – jest osobą zdemoralizowaną. Od tej demoralizacji system zależy, pogłębia ją, jest w istocie jej rzutowaniem na społeczeństwo.
Jan Paweł II z podobnego punktu widzenia mówi o „kryzysie wokół zagadnienia prawdy” (VS, 32). Wszędzie wokół – mówi Papież – zbawcza moc prawdy podawana jest w wątpliwość, a sama wolność, oderwana od wszystkiego, co obiektywne, ma samodzielnie decydować, co jest dobre, a co złe (VS, 84). Jak pisze Papież w Centesimus annus (46):
Dziś zwykło się twierdzić, że filozofią i postawą odpowiadającą demokratycznym formom polityki są agnostycyzm i sceptyczny relatywizm, ci zaś, którzy żywią przekonanie, że znają prawdę, i zdecydowanie za nią idą, nie są, z demokratycznego punktu widzenia, godni zaufania, nie godzą się bowiem z tym, że o prawdzie decyduje większość, czy też, że prawda się zmienia w zależności od zmiennej równowagi politycznej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.