Minęło 10 lat, czyli mały jubileusz kwartalnika „Sekty i Fakty”

Śp. egzorcysta ks. Marek Drogosz powiedział nam kiedyś, że to, co robimy, nie podoba się szatanowi. Po prostu psujemy mu robotę. Teraz znów stoimy na rozdrożu (m.in. finansowym – pismo jest niskonakładowe i bez płatnych reklam). Jednak jako katolik mocno wierzę, że Duch Święty wskaże nam wyjście... Sekty i Fakty, 37/2008



Oj, jak ten czas leci. Ani się nie obejrzeliśmy, a już upłynęło 10 lat od chwili, kiedy to rozpoczęliśmy wydawanie naszego kwartalnika. Wiele się w tym czasie zmieniło (m.in. siedziby naszej redakcji, wydawcy, współpracownicy). Jednak nie da się zaprzeczyć, że pismo jest rozpoznawalne i ma już stałe, ugruntowane miejsce na rynku. Jako że nadarza się mały jubileusz, jest okazja, żeby powspominać nasze początki.

Niezaprzeczalnie pierwszym powojennym polskim pismem zajmującym się tematyką sekt (głównie świadkami Jehowy) był ukazujący się od 1991 roku katolicki periodyk „Effatha”. Jednak kiedy w 1997 roku zaprzestano jego wydawania, zaistniała potrzeba kontynuacji poruszanych w nim tematów. Osobiście byłem wówczas związany ze środowiskiem „Effathy” (jeździłem na zjazdy do Niepokalanowa) i choć nie miałem żadnego doświadczenia wydawniczego, czułem, że należy kontynuować przerwane dzieło.

Wraz z grupą przyjaciół postanowiłem podjąć trud wydawania podobnego periodyku, będącego w pewnym sensie kontynuacją „Effathy”. Dlatego też w październiku 1998 roku założyliśmy w Rudzie Śląskiej Oficynę Wydawniczą „Razem”, której głównym celem miało być wydawanie nowego pisma. W ten oto sposób, na przełomie grudnia 1998 roku i stycznia 1999 roku, ukazał się pierwszy numer kwartalnika informacyjno-profilaktycznego „Sekty i Fakty”.

Zrobiony był on kompletnie nieprofesjonalnie (w Corelu), w firmie reklamowej Bogusia Poważy, ale pamiętam, że mimo trudu rozpierała nas duma, iż zaczynamy coś nowego i ważnego. Nie ukrywam, że ogrom niespodziewanych trudności (m.in. finansowych) związanych z wydawaniem nowego pisma spowodował, że zastanawialiśmy się nawet, czy przystąpić do prac nad kolejnym numerem. Odpowiedź przyszła niespodziewanie już w marcu 1999 roku. Był nią rytualny mord satanistyczny w jednym ze starych wojskowych bunkrów w naszym mieście. Odebraliśmy to jako odpowiedź na nasze wątpliwości. Tak, pismo trzeba robić dalej, mimo przeszkód (a te były z każdym numerem). Sekty stanowią poważny problem, a my musimy o tym wszystkim pisać!

Należy oczywiście pamiętać, że każdy ma prawo do wolnego wyboru własnego wyznania, stąd celem, jaki sobie postawiliśmy przy redagowaniu pisma, nie jest wbrew pozorom nagonka na ludzi o odmiennych przekonaniach religijnych, lecz szeroka i obiektywna informacja. Informacja ta ma być jednocześnie przestrogą przed bezkrytycznym i często bezmyślnym wchodzeniem w mało znane obszary działania sekt i grup kultowych. Zamieszczane w naszym piśmie świadectwa osób, które osobiście zetknęły się z tego rodzaju problemem, są żywą ilustracją, czym takie kontakty mogą się skończyć.

Zawsze staraliśmy się być otwarci na bezpośrednie kontakty z czytelnikami potrzebującymi porady czy pomocy. Niejednokrotnie spotykałem się z takimi osobami, ofiarując im w miarę możliwości wsparcie.
Niekiedy trudno uzyskać fachową pomoc oraz informację na temat sekt w tradycyjnych poradniach. Ze względu na swą specyfikę i złożoność, problem ten niejednokrotnie wykracza daleko poza zwykłe kompetencje tychże placówek.

Dobrze więc, że istnieją w naszym kraju centra informacyjne, służące w omawianym zakresie fachową pomocą prawną, psychologiczną i religijną. W związku z tym prezentowaliśmy na łamach „Sekt i Faktów” cykl zatytułowany Vademecum ośrodków informacji o sektach, redagowany przez Piotra T. Nowakowskiego: przedstawialiśmy organizację tych placówek, analizowaliśmy ich działalność, zakres badanych zjawisk, planowane przez dany ośrodek szkolenia i kursy.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...