Chłopcy w sutannach

Trzeba sobie uświadomić, że jeśli ktoś rzeczywiście ma zostać kapłanem, musi najpierw być mężczyzną. Tygodnik Powszechny, 18 lutego 2007



Mit bezpłciowych kapłanów

Przytaczane przez „Tygodnik” badania uświadamiają także, że nadszedł czas pożegnania z mitem bezpłciowych, aseksualnych duchownych. Trzeba sobie uświadomić, że jeśli ktoś rzeczywiście ma zostać kapłanem, musi najpierw być mężczyzną. I chodzi tu nie tylko o męskość czysto fizyczną, ale także o męskość psychiczną, emocjonalną czy duchową. Te ostatnie zaś wiążą się, nic na to nie poradzimy, z dojmującym pragnieniem pełnego, także erotycznego spotkania z kobietą i posiadania dzieci. Jeśli zaś takich pragnień w kimś w ogóle nie ma, jeśli nie pojawiają się one w całym jego życiu, to albo nie jest on heteroseksualnym mężczyzną, albo nie jest dojrzały. Obie możliwości są zabójcze dla kapłana i dla wspólnot, w których przyjdzie mu służyć.

Ten radykalny wniosek wypływa z przemyślenia katolickiej antropologii i – szerzej – teologii. Jeśli bowiem łaska buduje na naturze, to łaska sakramentu kapłaństwa bazować musi na naturze mężczyzny. W tę zaś wpisane są seksualność, pożądanie erotyczne, ale także dojmujące pragnienie ojcostwa. Bycie księdzem nie ma wykastrować mężczyzny z tych naturalnych dążeń, ale wykorzystać je do innych celów. „Kapłaństwo wymaga swoistej sublimacji, przekierunkowania naturalnej męskiej orientacji seksualnej na służbę Kościołowi, małżonce Chrystusa, oraz na duchowe ojcostwo w wydawaniu na świat dzieci Bożych poprzez sakrament chrztu (...) Kapłan żyjący w celibacie wyrzeka się czegoś, co w innej płaszczyźnie, symbolicznej, kościelnej – znajduje swój wyraz” – podkreślają benedyktyn o. Guy Mansini i Lawrence J. Welch w eseju opublikowanych na łamach polskiej edycji „First Things”.

Takie rozumienie kapłaństwa oznacza, że brak prawdziwie męskich pragnień utrudnia lub wręcz uniemożliwia pełne sprawowanie posługi kapłańskiej. Jeśli bowiem nie odczuwa się pragnienia posiadania dzieci, to co sublimować w pragnienie rodzenia dzieci duchowych? Jeśli nie pragnie się obecności kobiety, to co przekształcić się ma w pragnienie służby Kościołowi? Bo przecież chyba nie własna psychiczna niedojrzałość czy chorobliwy egoizm wyrażający się w niechęci do wzięcia odpowiedzialności za żonę i dzieci?

To właśnie dlatego warto bardziej troszczyć się o tych księży, którzy deklarują brak chęci do posiadania rodziny niż o tych, którzy mówią o dojmującym jego pragnieniu. Ci ostatni, jeśli (to jeśli jest tu kluczowe) w seminarium i później zostali dobrze uformowani, będą potrafili swoje pragnienia wykorzytać do jeszcze lepszej służby Chrystusowi i Kościołowi.

Niebezpieczeństwo duchowości eunuchów

Problem w tym, że ten warunek spełniany jest w praktyce dość rzadko. Polskie seminaria (z chlubnymi wyjątkami) kładą nacisk nie tyle na realizację swojej męskości na innych niż erotyczne polach, ile na jej ograniczanie, uciskanie. W miejsce dojrzałości erotycznej, z którą łączy się umiejętność sublimowania, ekstrapolowania własnych pragnień – proponuje się ich usunięcie, wyrzucenie poza nawias świadomości, właściwe raczej nastolatkom (w pewnym okresie) niż dorosłym mężczyznom. Miękki „kapłański” głos, delikatne, niemal kobiece ruchy – to najbardziej widoczne (i znów trzeba przyznać: nie u wszystkich) objawy takiego kształtowania kleryków i młodych kapłanów w seminariach duchownych. Efektem jest nieumiejętność radzenia sobie – ukształtowanych na duchowych chłopców – dorosłych mężczyzn, którzy nagle odkrywają, że samo odmawianie brewiarza nie wystarczy do przezwyciężenia seksualnych pokus.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...