Czy nie jest dziwne, że nie ma poradników dla katolików, którzy zmierzają do konfesjonału? Tygodnik Powszechny, 1 kwietnia 2007
Niewinne początki
Również częstotliwość nawiedzania konfesjonału niekoniecznie świadczy o dojrzałości religijnej: dużo ważniejszy jest rzetelny rachunek sumienia. Tyle że to wysiłek, który nastręcza szereg problemów. Zmusza człowieka do analizy swoich motywów i wyborów. Bez owijania w bawełnę.
Niełatwe to zadanie. Tym bardziej, że nauczanie Kościoła mówi, iż ciężki grzech – jasny do nazwania, prosty do kwalifikacji moralnej – popełnia się rzadko. Zwykle brnięcie w grzech zaczyna się od małych kroków i drobnych przewin – dopiero ich ignorowanie prowadzić może do tragedii.
O. Wiesław Dawidowski przekonuje, że moment, kiedy grzech lekki staje się grzechem śmiertelnym, następuje wtedy, gdy ktoś świadomie okłamuje siebie – gdy unikając wzięcia odpowiedzialności za swoje wybory, pęta swoje sumienie i „ściemnia". Jest to także logika stwarzania w sobie systemu iluzji i zaprzeczeń: to, co robię, i tak nie jest jeszcze tak złe jak to, co czynią inni...
Dobrym przykładem jest alkoholizm. Zaczyna się od kilku piw w samotności. Potem przychodzi stan ciągłego bycia podchmielonym. Człowiek traci pracę, kończą się pieniądze. Kończy się tragedią. Ten mechanizm odnosi się do każdej sfery ludzkiego życia – emocjonalnej, towarzyskiej, seksualnej...
Dzieci i skrupulanci
Niezdolność do rachunku sumienia otępia nasze poczucie grzechu. Ale na tym nie koniec. Prowadzi też – nawet u przyzwoitych ludzi – do „zdziecinniałego" podejścia do spowiedzi. – Często obserwuję, jak wierni przygotowują się do sakramentu pojednania – mówi jezuita i psychoterapeuta ks. Jacek Prusak. – Najczęściej z książeczki, którą otrzymali w czasie pierwszej Komunii. To zdradza niedojrzałość ich sumienia, choć pewnie nie brak dobrej woli. Mają więc tendencję do wyznawania grzechów w taki sposób, jak robią to dzieci. Kiedy pytam o konkretne grzechy, przyznają się, że zjedli mięso w piątek albo w niedzielę chodzili po sklepach, i dodają: „nikogo nie zabiłam, staram się żyć po Bożemu".
Wytrawny kapłan już po kilku sekundach zorientuje się, czy penitent przeprowadził wcześniej rachunek sumienia, czy też przyszedł z marszu. Jeśli go zrobił, mówi o intencjach swych czynów. Jeśli nie, najczęściej zaczyna dukać, zdarzają się długie chwile milczenia, po czym wyznaje np., że zapomniał wynieść śmieci.
Ks. Prusak: – Dużo zależy od świadomości grzechu i zdolności do autorefleksji, a więc od dojrzałości religijnej i osobowej. Jeśli rzadko myślę nad własnym życiem, nie stawiam pytań o to, jak je przeżywam, to z trudem przyjdzie mi zadanie pytań o to, co mi nie wychodzi i gdzie popełniam błędy, które mógłbym nazwać grzechami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.