Pielgrzymka dla Kamila

Gdy Kamil umierał, poprosił Tomka, żeby za rok pojechał na Lednicę. Jeśli dożyje. Tygodnik Powszechny, 10 czerwca 2007



„Tomeczku, jak ładnie dziś wyglądasz”, „Nie martw się, wszystko będzie dobrze” – powtarzają rodzice, babcia, siostra. Ich odwiedziny tylko go denerwują. Wie, że udają tak przed nim, a w domu płaczą i odchodzą od zmysłów. Nie lubi tego, bo to czysta obłuda. Któregoś dnia mówi rodzicom, że to ich wina, że jest chory.

30 kwietnia

Kolejny mail Tomka: „Bardzo się cieszę, że mogę już za miesiąc spotkać się z wami. Lednica to niezwykłe miejsce. Nie dziwię się, że nasz pierwszy władca wybrał to miejsce na chrzest”.

Ewa: – On jest teraz dla mnie ważniejszy niż te sto tysięcy, które tam przyjadą.
 

***



Przez pierwsze dwa miesiące od początku choroby nie chodzi do kościoła. Przedtem był bardzo religijny, służył jako ministrant. Tylko że wtedy wszystko było dobrze. Teraz po co ma chodzić, skoro Bóg go opuścił i wydał na niego wyrok śmierci? Po co mu taki Bóg? A może Boga w ogóle nie ma?

5 maja

Do Lednicy zostało 27 dni

„W zeszłym roku, gdy odbywały się rekolekcje lednickie, leżałem na onkologii z chłopakiem, z którym się zaprzyjaźniłem. On już nie żyje. Gdy umierał, byłem przy nim, poprosił mnie, że gdy będę żył w przyszłym roku, to muszę jechać na Lednicę i pomodlić się w jego intencji. Obiecałem mu to. Dlatego dam radę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!” – pisze Tomek.

Ewa zapewnia, że będzie miał miejsce blisko Ryby, w sektorze dla niepełnosprawnych.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...