Kościół jest tutaj

Z mojej perspektywy widzę Kościół żywy. Tygodnik Powszechny, 19 sierpnia 2007




Ale tego typu fundamentalno-tożsamościowe postawy są powszechne zarówno wewnątrz Kościoła, jak może nawet częściej wśród tych, którzy go nie lubią. Zatem nie jest to dla mnie argument przeciw ludziom Kościoła. Rezultat takich postaw obserwuję ostatnio na sobie, nie bez rozbawienia, kiedy słyszę, że „z Pracowni żywego Kościoła nie widać", choć sam go czuję tak blisko.


Nie przestaję czekać


Sądzę, że nie warto przyporządkowywać kogoś do pewnej grupy tylko na podstawie tego, że jest w jakiejś placówce naukowej lub wspólnocie religijnej z kimś, kto myśli inaczej. Tak samo niespecjalnie warto orzekać o tym, czy polski Kościół jest w kryzysie na podstawie kilku subiektywnych przesłanek. Zauważmy, że wszystkie argumenty podane przez Łukasza Musiała, a mające świadczyć rzekomo o „nadchodzącym tąpnięciu", odnoszą się do tego, co dzieje się w Kościele rozumianym jako hierarchia, istniejącym gdzieś na zewnątrz nas, „maluczkich". W Kościele posoborowym to perspektywa nieaktualna i mało płodna. A diagnoza o „masowym porzucaniu głębokiej ufności w transcendencję przy jednoczesnym trzymaniu się jej zrytualizowanych pozorów" może okazać się zwodnicza, bo tylko z perspektywy nowoczesnego człowieka trzymanie się rytuału stoi w sprzeczności z głęboką ufnością w transcendencję. Czy można przeprowadzić dowód, że uwielbienie dla Papieża-Polaka i rozmaite formy jego kultu, nawet te najbardziej medialne, świadczą o uwiądzie polskiej religijności? Czy trwający od stuleci kult licznych świętych nie jest kultem ich wizerunków? I czy to nie Jan Paweł II wynosił na ołtarze setki nowych świętych, uważając, że ich kult będzie ożywiał wiarę? Czy nie tkwi w nas jeszcze pamięć tego tygodnia, gdy Papież umierał, i czy to, co czuło się wówczas, a co tak trudno nazwać, nie jest świadectwem, że otwarci jesteśmy na Boga?

Zarówno jednak głos Łukasza Musiała, jak wszystkie następujące po nim w debacie „Tygodnika", niezależnie od perspektyw z jakich były pisane, odbieram jako wyraz zatroskania o los naszej wiary i jej fundamenty. Już w tym sensie świadczą one, że nie jest to dla nas kwestia obojętna. Że nawet jeśli odwracamy się od Niego na chwilę, oglądamy się zaraz z niepokojem, czy aby nie przestał na nas czekać.



***

Bartosz Korzeniewski (ur. 1973) jest doktorem filozofii, kulturoznawcą zajmującym się zagadnieniem pamięci zbiorowej i członkiem Zespołu Pracowni Pytań Granicznych UAM.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...