W chrześcijańskiej wizji Boga za mało zauważano element macierzyński. Potrzeba tego wymiaru Boga objawiała się w rozbudowanym kulcie maryjnym. Tygodnik Powszechny, 17 luty 2008
Tu można dodać, że św. Maksymilian Maria Kolbe całe życie właściwie poświęcił zgłębianiu tej tajemnicy. Miał poczucie, że tu jest coś więcej. Ale dopiero w dniu swego aresztowania, 17 lutego 1941 r., w ostatnim zapisie do przygotowywanej wówczas książki o Niepokalanym Poczęciu podał medytację, w której doszedł do wniosku, że tajemnicze słowa z Lourdes są przede wszystkim imieniem Ducha Świętego. Dlatego Maryja, która była tak ściśle złączona z Duchem Świętym, także zasługuje na to, by Ją nazywać tym imieniem. Sądzę, że z taką interpretacją można się zgodzić, ale dodatkowo należy wskazać związek Ducha Świętego z Bożą Miłością i Mądrością. O tym będę chciał właśnie mówić w referacie „Misterium imienia: Jestem Niepokalane Poczęcie”, przygotowywanym na kongres mariologiczny, który ma się odbyć w tym roku w Lourdes z okazji 150. rocznicy objawień.
Ale czy taka interpretacja nie wnosi do Objawienia nowych treści wbrew nauczaniu Kościoła?
Wizje w Lourdes wydarzyły się niecałe cztery lata po ogłoszeniu w 1854 r. dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Prawda dogmatyczna, że Maryja na mocy uprzedzających zasług jej Syna została już od poczęcia w łonie matki zachowana od grzechu pierworodnego, dojrzewała w Kościele przez wiele wieków. Wiemy, że najwięksi teologowie, tacy jak św. Augustyn czy św. Tomasz, mieli wobec niej zastrzeżenia.
Bł. Pius IX, ogłaszając ten dogmat, powołał się nie na prywatne wizje, tylko na Objawienie zawarte w Biblii. Gdzie w Piśmie Świętym znaleźć można wskazówki na temat niepokalanego poczęcia Maryi? Otóż w Liście św. Pawła do Efezjan czytamy, że w Chrystusie zostaliśmy wybrani „przed założeniem świata, byśmy byli święci i niepokalani”. Zauważmy, że te niezwykłe słowa – jako słowo Boże na Maryjną uroczystość 8 grudnia – mówią o nas, o naszym początku w Bogu. Tajemnica Maryi naświetla także prawdę o naszym początku jako stworzeniu w Chrystusie. Można powiedzieć, że to nowe spojrzenie, ale przecież zakorzenione w Piśmie Świętym. Objawienia w Lourdes ukazują, że ogłoszony krótko wcześniej dogmat, uważany przez wielu teologów za niepotrzebny, rzeczywiście rzuca światło na naszą sytuację i domaga się też nowego odczytania prawdy o grzechu pierworodnym. Dojrzewanie dogmatu w historii Kościoła łączyło się w istocie ze stopniowym przezwyciężaniem teologii św. Augustyna, która bardzo zawężała spojrzenie na grzech pierworodny. Augustyn głosił, że ten grzech aż tak bardzo determinuje początek istnienia człowieka, iż dziecko, które zmarło przed chrztem, trafia do piekła.
Dzisiaj coraz lepiej zdajemy sobie sprawę, że głębiej i wcześniej niż grzech pierworodny działa w człowieku Boża łaska. Ważny krok w stronę przyjęcia tej prawdy uczyniła ostatnio watykańska Międzynarodowa Komisja Teologiczna, która ogłosiła deklarację na temat nadziei zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu. Zatem obecnie Kościół odwraca się nawet od teorii „limbusa” – miejsca przeznaczenia takich dzieci, jakby złagodzonego „piekła”. Wprawdzie ta teoria miała właśnie łagodzić radykalizm św. Augustyna, ale była także problematyczna. Prawda o naszym stworzeniu w Chrystusie domaga się nowego spojrzenia na działającą w człowieku od początku łaskę pierworodną, którą grzech pierworodny tłumi i przesłania. Niepokalane poczęcie Maryi jest czystym znakiem tej łaski, a w naszym życiu jest ona „odkrywana” w sakramencie chrztu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.