Zanikająca odpowiedź

"Zanikająca opowieść" przypomina raczej zanikającą odpowiedź. Autor nie odnosi się do artykułu ks. Strzelczyka, a przedstawia dalszą część swojego wykładu. Tygodnik Powszechny, 2 marca 2008



Dopóki Tomasz Węcławski nie da rzetelnej i jasnej odpowiedzi na te kwestie, dyskusja będzie zmierzać w „mgławicowym kierunku", narzuconym przez „mgławicowy" charakter jego wykładu. Świadczy o tym „Zanikająca opowieść", która zamiast sprawę rozjaśniać, jeszcze bardziej ją komplikuje, każąc do pytań ks. Strzelczyka dodać kolejne:

4. „Historii Jezusa, jak żadnej w ogóle ludzkiej historii – stwierdza założyciel Pracowni Pytań Granicznych – nie da się przypisać jednej interpretacji. A tym bardziej: interpretacji jedynej możliwej". No tak, nie ma ostatecznej prawdy, z wyjątkiem tej właśnie prawdy, że nie ma ostatecznej prawdy! Można się bronić za pomocą stwierdzenia, że nie o prawdę chodzi, jeno o interpretację, ale wybieg pozostanie wybiegiem.

5. „Czy jesteśmy – pyta dalej Tomasz Węcławski – w stanie myśleć o »Bogu Jezusa / Bogu w Jezusie« inaczej: nie tyle interpretując i rozwijając pochodzący od niego impuls w uniwersalnych kategoriach religijnych, jak to zrobiło wczesne chrześcijaństwo, ile raczej zdając sobie sprawę z tego, do czego w nas i w naszym własnym doświadczeniu ów impuls apeluje?". A przecież sam wciąż wykazuje, że jesteśmy do tego zdolni, że – jeśli posłużyć się terminem, który chętnie przejmuje od third quest – w „ruchu Jezusa" od początku to czyniono. A potem? Ileż interpretacji, poszukiwań, ujęć – pierwszych judeochrześcijan (nieuznanych w tzw. wielkim Kościele ebionitów itp.), wyznawców innych religii, heretyków, pisarzy, ideologów...

Od początku jednak kształtował się nurt, że oto najbardziej godnym, jedynym godnym ostatecznego zawierzenia jest Bóg w Jezusie Chrystusie. Że w Nim została objawiona Tajemnica, dotycząca sensu życia i świata. Że On ukazuje prawdziwe miejsce człowieka w świecie. Przynosi dobrą nowinę o zbawieniu i zmartwychwstaniu. Zapewnia prawdziwą wolność dzieci Bożych od sił tego świata, od fatum i śmierci.

Od początku również – i Tomasz Węcławski znakomicie o tym wie – dokonywano „odsiewania" tego, co w tym nurcie ukazywało się jako nierozumne. Oznacza to również, że od początku akt wiary w Jezusa Chrystusa był pojmowany jako akt poznania, którego istotny element stanowi wymiar intelektualny, tj. afirmacja nadprzyrodzonej rzeczywistości wyrażona w zdaniu: „Ten Jezus (tak się modlący, z taką mocą nauczający, dokonujący takich znaków, tak pojmujący swoją śmierć) jest Bogiem". Afirmacja ta, choć egzystencjalnie nie da się oddzielić od wolnej decyzji woli, w ostatecznej analizie jawi się jako oparta na elementach intelektualnych, na tworzących harmonijny obraz znakach obecności Boskiej osoby (za ks. Wincentym Hładowskim).

Źródłem przekazu tej afirmacji, „życiowej substancji" chrześcijaństwa, stało się świadectwo. Jego najważniejszą cechą jest to, że świadkowie chrześcijańscy nie pozostają efemerydami w świecie, nie stanowią przypadkowej zbiorowości, lecz uznają się za społeczność formowaną przez samego Chrystusa w gronie uczniów, z których wyodrębnił On Dwunastu, a po Jego Śmierci i Zmartwychwstaniu przekształconą w zgromadzenie czasów ostatecznych (ekklesia), ciało Chrystusa, które całą swą moc czerpie ze swojej „Głowy", ze „Świadka Pierwszego". Kościół ten wzywa także pewnych powołanych przez Boga ludzi do urzędowej kontynuacji świadectwa paschalnego, a przez to do kontynuacji swojego własnego bycia w świecie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...