Seks daje początek wspólnocie. Powstaje rodzina. Tymczasem dla lewicy seks to tylko ekwilibrystyka, po której człowiek wraca do samotności. Tygodnik Powszechny, 4 maja 2008
Czy rzeczywiście dziecko wychowane w innym niż opisywany przez Pana modelu rodziny nie wyrośnie na porządnego człowieka?
Kilka lat temu uczestniczyłem w badaniu na temat przestępczości w USA. Testowaliśmy, jak to jest z powszechnym przesądem, że Afroamerykanie mają większą skłonność do wchodzenia w konflikt z prawem. To oczywiście fałsz, uprzedzenie, czysty rasizm. Ale jednak w więzieniach siedzi znacznie więcej czarnych niż białych, o wiele większy procent czarnej społeczności styka się z działalnością kryminalną.
Nasze badanie wykazało, że Afroamerykanie, którzy zostali wychowani w normalnych, przyzwoitych rodzinach, wchodzą na drogę przestępstwa nie częściej niż biali. Jednocześnie nie jest tajemnicą, że wśród czarnej mniejszości życie rodzinne stało się niemodne. Oto przyczyna statystyk kryminalnych. Młodzi mężczyźni pozbawieni ojcowskiej ręki są zawsze zuchwali, nie chce im się pracować i wolą przemocą zdobywać to, czego potrzebują. Musimy zrobić wszystko, by u nas nie powtórzył się taki scenariusz.
Pana zdaniem włoska lewica się do tego nie nadaje?
Trudno oczywiście generalizować: i na lewicy zdarzają się poczciwi ludzie. Jednak w większości lewica podporządkowała się specyficznemu wzorcowi kulturowemu, w myśl którego seks jest najważniejszym spośród ludzkich instynktów i sprowadza się do gimnastyki. Tymczasem seks służy zespoleniu, daje początek wspólnocie. Powstaje rodzina, przychodzą na świat dzieci. Tak tworzy się podstawowa cegiełka w wielkiej budowli, jaką jest społeczeństwo. Dla lewicy seks to tylko cielesna ekwilibrystyka, po której człowiek wraca do samotności.
Włoski Kościół nie może przyjść w sukurs władzy w ochronie wartości, o których Pan mówi? Ostatnio relacje jakby się ochłodziły.
Przeciwnie. Szczyt dechrystianizacji we Włoszech przypada na połowę lat 80. Od tamtej pory ludzie powoli wracają do Kościoła. Incydent ze sprzeciwem wobec wizyty Benedykta XVI na uniwersytecie La Sapienza nic nie tłumaczy: następnego dnia 10 tysięcy młodych zjawiło się w Watykanie, by powiedzieć mu: „Jesteś naszym głosem!”. Wśród nich była moja siostrzenica. Ta młodzież przyszła z zakneblowanymi ustami. Gdy Papież przemówił, zdjęli kneble i zawołali: „Niech żyje Benedykt XVI!”. Następnej niedzieli na „Anioł Pański” przyszło 200 tysięcy osób.
To gesty symboliczne. Gdzie Kościołowi udało się ostatnio wpłynąć na Włochów?
Przede wszystkim: coraz więcej ludzi uczestniczy we Mszy. Antychrześcijańskie lobby, które włada mediami, wpada w panikę, bo czuje, że traci grunt. Jest jeszcze sprawa bioetyki.
No właśnie. Włochów dzieli sprawa badań nad komórkami macierzystymi.
Trwa na ten temat debata. Na szczęście, większość hołduje zasadzie, że nie można narażać jednego życia, by ocalić drugie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.