Czechosłowaccy komuniści chcieli unicestwić Kościół. Ten, walcząc o przetrwanie, potajemnie wyświęcał także żonatych mężczyzn i kobiety. Do dziś jest to problem. Tygodnik Powszechny, 29 czerwca 2008
Ponieważ „podziemne” święcenia budziły wątpliwości, w latach 90. władze Kościoła postanowiły, by duchowni ci powstrzymali się od działalności duszpasterskiej. Jan Paweł II zdecydował, że mężczyźni-celibatariusze, których ważność święceń nie była pewna, winni być ponownie konsekrowani sub conditione (warunkowo). Taka konsekracja nie powoduje żadnego skutku u tych, którzy wcześniej przyjęli ważne święcenia, za to udziela kapłaństwa tym, których wyświęcono w sposób nieważny. Z kolei żonatym zaproponowano, by (po święceniach sub condtione) przeszli do Kościoła greckokatolickiego, gdzie nie obowiązuje celibat.
Część „podziemnych” duchownych skorzystała z tych możliwości, ale część je odrzuciła, dalej (już nielegalnie) pełniąc funkcje kapłańskie lub przechodząc, jak Kofron, do stanu świeckiego. W 1997 r. kard. Miloslav Vlk z Pragi o tych, którzy nie przerwali pełnienia funkcji kapłańskich, powiedział, że ściągnęli na siebie ekskomunikę. „Ich mentalność jest sekciarska” – mówił tygodnikowi „The Tablet”. Bp Jan Konzal, jeden z przywódców żonatych duchownych, ripostował: „Nie potrzebujemy uznania oficjalnych biskupów. Odrzucamy ich warunki i kontynuujemy posługę wśród ludzi, jak czyniliśmy to dotąd”.
W 2000 r. Kongregacja Nauki Wiary opublikowała dokument, który miał rozwiązać problem. Co do najważniejszej sprawy – konsekracji żonatych biskupów – przypomniano, że Kościół łaciński i greckokatolicki zabraniają wyświęcania na biskupa żonatego mężczyzny. W opinii rzymskiej agencji „Zenit”, dobrze poinformowanej w sprawach Watykanu, oznaczało to, że biskupie święcenia żonatych są nieważne. Ale sam dokument nic o tym nie mówi; stwierdza tylko, że złożone żonatym biskupom propozycje nie zostały uznane za satysfakcjonujące. Dokument podkreślał też, że „podziemnym” biskupom i księżom, którzy nie przyjęli watykańskiego rozwiązania, zabrania się sprawowania sakramentów.
Nie wiadomo, ile wyświęcono kobiet; zapewne mniej niż dziesięć. Tylko jedna – Ludmila Javorová, współpracowniczka bp. Davidka – ujawniła swą tożsamość. Dziś 76-latka, nie zgłasza pretensji do pełnienia czynności kapłańskich (choć nigdy nie wyrzekła się swego powołania). Ujawniła, że decyzja o wyświęcaniu kobiet zapadła w 1970 r., podczas synodu Kościoła podziemnego pod przewodnictwem bp. Davidka, i że nie obyło się bez sporów: ci, którzy sprzeciwili się kapłaństwu kobiet, zostali przez Davidka ekskomunikowani.
Główną przyczyną jego decyzji był brak księży, ale istotną rolę miało odegrać też przekonanie, że kobiety lepiej niż mężczyźni mogą zajmować się problemami kobiet, np. przy spowiedzi. Bp Davidek podczas synodu miał dowodzić, że z biblijnego punktu widzenia nie ma przekonujących racji, by nie dopuszczać kobiet do kapłaństwa, a obecna sytuacja to wynik historycznego rozwoju. „Dziś ludzkość potrzebuje i oczekuje święceń kapłańskich kobiet i Kościół nie powinien się temu sprzeciwiać. Kościół potrzebuje posługi kobiet jako narzędzia dla uświęcania połowy ludzkości” – tak Javorová tłumaczyła myślenie biskupa.
Jednak zaraz po Aksamitnej Rewolucji czeski Episkopat przypomniał stanowisko Kościoła, że święcenia kobiet są nieważne. W 1994 r. Jan Paweł II – w liście apostolskim „Ordinatio sacerdotalis” w odpowiedzi na debatę toczącą się w teologii – potwierdził doktrynę o święceniach zarezerwowanych dla mężczyzn. A ostatnio, 30 maja, Kongregacja Nauki Wiary – reagując na współczesne próby wyświęcania kobiet – opublikowała dekret stwierdzający, że „zarówno ten, kto próbuje udzielić święceń kapłańskich kobiecie, jak i kobieta, która próbuje przyjąć święcenia kapłańskie, zaciągają ekskomunikę latae sententiae [wiążącą mocą samego prawa – red.], zastrzeżoną dla Stolicy Apostolskiej”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.