Benedykt XVI, otwierając przestrzenie dla zapomnianej i zdeprecjonowanej tradycji, nie zamierza zawracać nurtu historii. Tygodnik Powszechny, 6 lipca 2008
Podczas tegorocznej liturgii wielkanocnej Papież posługiwał się tradycyjnym pastorałem: krzyżem Piusa IX. Nie tym, którego używali Paweł VI, Jan Paweł I i Jan Paweł II, a także on sam dotychczas.
W czasie liturgii Bożego Ciała wszystkie osoby, którym udzielał Komunii św., przyjmowały ją na klęczkach i do ust (inni koncelebrujący rozdawali Komunię św. przyjmowaną na stojąco i podawali ją także do ręki).
Liturgię św. Piotra i Pawła Benedykt celebrował w tradycyjnym paliuszu, a nie w tym, którego używał od inauguracji pontyfikatu, przygotowanym na wschodnią modłę przez dawnego mistrza papieskich ceremonii abp. Piera Mariniego.
Rok temu Benedykt XVI zezwolił wszystkim księżom na odprawianie Mszy św. według mszału trydenckiego bez specjalnych, jak dotychczas, pozwoleń. Wkrótce prawdopodobnie zachęci rektorów seminariów do wprowadzenia kursów liturgii trydenckiej.
Czyżby odwrót od soborowej odnowy liturgicznej?
Bez obaw. „Czy mamy teraz wszystko na nowo przestawiać?” – pytał w 2002 r. kard. Joseph Ratzinger, kończąc wywód kwestionujący racje na rzecz odwrócenia ołtarza „twarzą do ludu”. Odpowiadał przecząco: „Nic nie jest przecież bardziej szkodliwe dla liturgii, jak właśnie ciągłe jej »robienie«, nawet jeśli się wydaje, że chodzi tu o rzeczywistą odnowę”. Ten cytat pochodzi z książki „Duch liturgii”. Warto do niej sięgnąć, aby zrozumieć obecne poczynania Papieża.
***
Odkryjemy wówczas, że Benedykt XVI jest stanowczym przeciwnikiem utożsamiania reformy liturgii ze zmianami rubryk (drukowanych w mszale na czerwono wskazówek dotyczących przebiegu ceremonii) i zaleca wsłuchiwanie się w to, co mówią „nigryki” (teksty drukowane na czarno), czyli co mówi sama treść modlitwy Kościoła. Czy Kardynał jawi się jako przeciwnik „soborowej reformy liturgii”? Przede wszystkim uściśla pojęcia, przypomina, że „Sobór nie ustalił konkretnego kształtu reformy liturgicznej”.
Zasadniczą myślą soborowego dokumentu był powrót do źródeł. Realizację tej myśli Soboru kard. Ratzinger, przynajmniej w niektórych elementach reformy, kwestionuje. Książka nie jest polemiką, lecz wnikliwą rozprawą o duchu modlitwy liturgicznej Kościoła. Chwilami można jednak czuć w niej irytację teologa, który na to, co się w liturgii dzieje, patrzy z niepokojem. Jak np. na stopniowe eliminowanie postawy klęczącej: „usłyszeć można, iż klęczenie nie pasuje do naszej kultury (...), iż nie wypada to dojrzałemu człowiekowi, który wyprostowany staje naprzeciw Boga”. Tymczasem – dowodzi – jest to specyfika chrześcijańskiej postawy modlitewnej, wspomniana w 59 miejscach w Nowym Testamencie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.