Pan Bóg myśli matematycznie z ogromną precyzją i logiką. Oczywiście nie jest to logika człowieka, bo dostępne nam są jedynie jej okruchy. Tygodnik Powszechny, 13 lipca 2008
Czy siła teologii nie polega na tym, że dopełnia ten brutalny obraz perspektywą wiecznej szczęśliwości: okrucieństwo świata zostaje w ten sposób rozbrojone możliwością zbawienia?
Jeśli już wchodzimy na tory bardziej mistyczne, to dla mnie jedyną odpowiedzią na brutalność świata jest fakt, że Bóg nie odpowiedział nam w objawieniu na pytanie: „dlaczego zło?”, tylko je wziął na siebie, umierając na krzyżu. Bardzo pięknie o tym pisał Antoni Gołubiew w wydanej przed laty przez Znak książce „Listy do przyjaciela”. Anonimowy przyjaciel pisarza doświadczył okrucieństwa obozu koncentracyjnego i miał o to pretensje do Pana Boga. Gołubiew w listach do niego wyjaśnia znaczenie wezwania „bądź wola Twoja” z Modlitwy Pańskiej. To znakomita książka – nie wiem czemu zapomniana.
Czy między nauką a wiarą rzeczywiście panuje pełna harmonia?
Powiedziałbym ostrożniej: można podać taką interpretację, że harmonia będzie możliwa.
Interpretację nauki czy wiary?
Interpretację wiary. Już św. Augustyn w komentarzu do Księgi Genesis przyjął metodologiczną zasadę głoszącą, że jeżeli prawda religijna wydaje się być w sprzeczności z „dobrze ustaloną prawdą rozumową” (wtedy jeszcze nauki we współczesnym rozumieniu nie było), mamy obowiązek tak ją zinterpretować, by uzyskać harmonię z prawdą rozumową. Inaczej – powiada – narażamy wiarę chrześcijańską na śmieszność ze strony pogan. Co więcej, zasada ta była w historii Kościoła stosowana. Na przykład do niej odwołano się podczas procesu Galileusza: podkreślano, że głoszony przez Kopernika heliocentryzm jest tylko hipotezą, a nie dobrze ustaloną prawdą rozumową...
...podobnie współcześnie Benedykt XVI razem z kard. Schönbornem z Wiednia podkreślają, że teoria ewolucji jest jedynie hipotezą, a nie dobrze ustaloną prawdą naukową.
I tutaj popełniają błąd, bo teoria ewolucji jest dobrze ustaloną prawdą naukową. Mój prywatny pogląd jest taki, że obecny papież jest wybitnym teologiem, głębszym może od Jana Pawła II, natomiast nie ma jednej cechy, którą miał Karol Wojtyła...
... nie jeździł z biologami i fizykami na nartach?
Właśnie. Dzięki swoim przyjaźniom z ludźmi parającymi się nauką, Jan Paweł II uchwycił coś z mentalności naukowej. Nie był fizykiem, nie umiał fizyki i wiedział o tym, ale potrafił słuchać fizyków i rozumiał ich sposób myślenia. A to już jest bardzo dużo. Natomiast Benedykt XVI ma głęboką ocenę nauki – dużo na ten temat wie – ale jest to ocena, jaką mają teologowie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.