Pan Bóg myśli matematycznie z ogromną precyzją i logiką. Oczywiście nie jest to logika człowieka, bo dostępne nam są jedynie jej okruchy. Tygodnik Powszechny, 13 lipca 2008
Teologowie znają naukę „z drugiej ręki” – jeśli się w ogóle nią interesują, to wiedzę czerpią z książek popularnonaukowych. Np. często w rozważaniach teologów na temat ewolucji można odnaleźć pytanie: czy jest ona faktem, czy hipotezą? Tymczasem teoria ewolucji nie jest ani faktem, ani hipotezą – jest teorią. W metodologii nauki słowo „teoria” jest czymś nobilitującym – celem uprawiania nauki jest stworzenie dobrej teorii. Teoria jest logiczną konstrukcją, składającą się z dobrze ustalonych wyników empirycznych, powiązań między nimi, hipotez teoretycznych i konstrukcji myślowych, które można określić jako teorie niższego rzędu. I właśnie taką logiczną całością jest teoria ewolucji. Co więcej, obok genetyki jest główną teorią w biologii i nie ma pod tym względem konkurentek.
Ponadto teoria ewolucji biologicznej nie jest izolowana od innych osiągnięć współczesnej nauki. Dzisiaj w nauce świat widzimy jako jeden wielki ewolucyjny proces: od Wielkiego Wybuchu aż do obecnego stanu świata. Procesy ewolucyjne świata są dobrze zbadane, dobrze także datowane. Wiadomo, że dwie, trzy minuty po Wielkim Wybuchu zadecydował się przyszły skład chemiczny wszechświata: wtedy powstały jądra wodoru i helu, a także pewne ilości jąder kilku lżejszych pierwiastków chemicznych. W gwiazdach tworzyły się następnie cięższe pierwiastki, m.in. węgiel. Zatem ewolucja chemiczna rozpoczęła się bardzo wcześnie. Naturalnym jej ciągiem była ewolucja biochemiczna, a następnie ewolucja biologiczna. Wszystkie te etapy składają się na jedno włókno ewolucji wszechświata. Jeżeli zakwestionujemy ewolucję biologiczną, to tak, jakbyśmy zakwestionowali całość: i fizykę, i kosmologię. Tego często różni ludzie nie rozumieją.
Zatem tzw. inteligentny projekt, który ma konkurować – zdaniem jego propagatorów – z teorią ewolucji, jest mało inteligentnym pomysłem?
Problem z nim jest taki, że dwa bardzo dobre teologiczne słowa zawłaszczone zostały przez grupy ludzi, którzy nie rozumieją ani nauki, ani teologii. Pierwszym zawłaszczonym słowem był „kreacjonizm”. „Creatio” to po łacinie „stworzenie”. I dotychczas „De creatione” był traktatem o stworzeniu – porządnym traktatem teologicznym. Grupy fundamentalistyczne, walczące na początku XX w. w Stanach Zjednoczonych z teorią ewolucji, przeciwstawiły kreację ewolucjonizmowi i zaczęto mówić o kreacjonizmie jako o fundamentalistycznej interpretacji antyewolucyjnej. W związku z tym słowo „kreacja” w świecie naukowym zostało skompromitowane. Wielu teologów, nie wiedząc o tym, nadal go używa, co prowadzi do różnych nieporozumień.
Drugim zawłaszczonym słowem jest właśnie wyrażenie „inteligentny projekt”. Oczywiście, jeżeli wierzymy w Stwórcę, to Jego plan stworzenia jest inteligentny, i jest projektem, w którym zawarta jest celowość. I znów dobre teologiczne słowo zostało przejęte przez grupy antyewolucjonistów. Historia była taka: amerykańskie sądy nie uznały roszczeń tych grup, aby w szkołach wykładać równolegle z biologią kreacjonizm, uzasadniając tę decyzję nienaukowością tego ostatniego – swoją drogą, jest to dość kuriozalne, że sąd rozstrzyga kwestie naukowe, ale tak było. I wtedy zmieniono taktykę. Nie proponuje się już wprost kreacjonizmu, lecz próbuje się wskazywać na „inteligentny projekt” jako na konkurencję dla ewolucjonizmu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.