Lekcje religii budzą duże emocje wśród uczniów i nauczycieli. A szkolni katecheci są dobrej myśli. Tygodnik Powszechny, 19 kwietnia 2009
Nie bójcie się trudnych pytań. Bójcie się tylko głupich odpowiedzi – mówił bp Gerard Kusz, wiceprzewodniczący Komisji Wychowania Konferencji Episkopatu Polski, która odpowiada za kształt katechezy. Przemawiał podczas corocznego sympozjum organizowanego w Poznaniu przez „Drukarnię i Księgarnię Świętego Wojciecha”. Dyrektorzy diecezjalnych wydziałów katechetycznych, wizytatorzy, metodycy i sami katecheci dyskutowali: jak być „wychowawcą kreatywnego i refleksyjnego ucznia”.
Budowanie autostrad
– Niech pani udowodni, że Bóg jest – uczniowie zaczepiają Andżelikę Bujnowską, katechetkę z Białegostoku. Atrakcyjna blondynka, którą można pomylić z licealistką, uczy w gimnazjum sportowym i w pogotowiu opiekuńczo-wychowawczym – nie ma łatwej młodzieży. Co odpowiada, gdy uczniowie zadają trudne pytania?
– Nie zbywam ich – mówi krótko. A dowód na istnienie Boga? – Każdy może udowodnić to swoim życiem. Tłumaczę, że wiara to droga do szczęścia. Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne też trafia na swoje miejsce – opowiada. – To tylko propozycja, którą człowiek wybiera albo odrzuca – dodaje.
Gdy czegoś nie wie, obiecuje, że poszuka wiadomości i odpowie na następnej lekcji. – Staram się być z nimi szczera. Wiem, że jeśli młodzi ludzie będą mi ufać, to zaufają Bogu, o którym im mówię – uważa Bujnowska.
Z uczniami jest nie tylko na lekcjach i w kościele: tańczy na szkolnej dyskotece, kibicuje uczniom podczas meczów. Widzi efekty swojej pracy: gdy młodzi piłkarze wychodzą na boisko, każdy robi znak krzyża. – Katecheta powinien być raczej przyjacielem i świadkiem niż surowym nauczycielem – podsumowuje.
Ale katechetów pracuje w Polsce kilkadziesiąt tysięcy i nie wszyscy sobie radzą. Wtedy na religii uczniowie odrabiają zadania z innych przedmiotów albo rozrabiają.
A nikt nie da rozgrzeszenia katechecie, który sobie nie radzi. Bp Kusz: – Czasem są tak zakompleksieni, że to się w głowie nie mieści. Przecież katecheta jest świadkiem Chrystusa i On jest z nim. Jeżeli ktoś chciał łatwego życia, niech buduje autostrady. Zmęczy się fizycznie, ale będzie miał spokój – mówił do narzekających katechetów.
Modlitwa o dobrą żonę
Religia trafiła do szkół w 1990 r. Wcześniej, przez 19 lat – po tym jak ze szkół usunęła ją ekipa Gomułki – prowadzono ją przy parafiach. Była dobrowolna, ale popularna. Zaczęto nawet uważać, że to jej właściwe miejsce. Kiedy w wolnej Polsce wróciła do szkół, Kościół i środowiska prawicowe mówiły o dziejowej sprawiedliwości i powrocie do normalności. Środowiska liberalne i lewicowe odebrały to jako budowanie klerykalnego modelu państwa. W ciągu prawie 20 lat szkolna katecheza okrzepła. Ale dlaczego tak trudno jej uczyć?
– A jak mówić młodym o wierności, kiedy tyle wokół rozwodów? – pyta s. Elżbieta Sozańska ze zgromadzenia szarych urszulanek. – Rozpad rodziny, zanik tradycji, chaos wartości i lansowanie płaskiego modelu życia powodują, że zajęcia z katechezy stają się jakby nie z tego świata – mówi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.