Czy żyjemy za długo?

Pytanie o sens bulwersuje szczególnie ludzi starych, którzy spoglądają przede wszystkim wstecz – w przeszłość, której nie da się więcej odmienić. Tygodnik Powszechny, 19 lipca 2009


Istnieje wspólne poczucie życia w zależności od wieku. Hipokrates, sławny lekarz starożytności (ok. 400 r. przed Chr.), dzieli czas życia na cztery stopnie. Rzymski uczony Marek Terencjusz Varro (116-27 r. przed Chr.) rozróżnia pięć stopni, każdy po 15 lat: dziecko (puer), młodzieniec (adolescens), młody mężczyzna (iuvenis), starszy mężczyzna (senior) i mąż sędziwy (senex). Liczą się tu tylko lata życia, którym wszyscy ludzie (mężczyźni) zostają przyporządkowani.

Stopnie życia silnie determinuje dziś także i życie zawodowe. Przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum/liceum, wykształcenie fachowe lub uniwersyteckie wyciskają swe znamię na życiowej sytuacji i na kontaktowych polach młodych ludzi. Stopnie w wykształceniu i życiu zawodowym przeżywa wielu jako sektory życia.

Wyznaczane im od zewnątrz odcinki akceptują również subiektywnie. Na pytanie: ile Pan/Pani ma lat, odpowiadają niektórzy: „Ja jestem już na emeryturze”. A więc nie udzielają odpowiedzi na pytanie o wiek, lecz odwołują się do swego miejsca w życiu zawodowym. Jeżeli ta postawa stanie się miernikiem, wówczas można sobie wyobrazić, co dla wartościowania samego siebie oznacza przejście (względnie odesłanie) na wczesną emeryturę, albo też zrozumieć silną irytację powodowaną np. rosnącym bezrobociem.

Konfrontacja z emerytalną granicą może się jawić na różne sposoby, które zależą od wykonywanego zawodu. Kto fizycznie i duchowo jeszcze jest zdrowy, może popaść w depresję na skutek zbyt wczesnej i wymuszonej emerytury. Nagłe rozstanie z życiem zawodowym może gwałtownie i widocznie przyspieszyć proces starzenia się.

Niejeden, który poza swoją zawodową aktywnością obraca się w intensywnej sieci kontaktów, nie potrzebuje po przejściu na emeryturę lękać się uczucia samotności i opuszczenia. Nie aż tak rzadko słyszeć można wyznanie: „Mnie się moja starość podoba. Dopiero ten odcinek życia nazwać mogę najpiękniejszą i najcenniejszą jego fazą”. „Nie, ja nie chciałbym jeszcze raz być młody; chętnie staję się starym”, mówi ktoś inny.

Lęki

Lęk w obliczu stopni starości. Uświadomienie sobie starzenia się może – w każdym wieku – wytwarzać szereg problemów i lęków. U młodych mogą to być zakłócenia na linii ludzkich relacji, które objawiają się albo jako nieprzyjmowanie pokarmu (anoreksja), albo jako wilczy głód (bulimia), jako zaburzenia wzrostu, a nawet jako skłonności do samounicestwienia. Podobne obawy mogą występować przed rozpoczęciem szkoły lub zmianą szkoły.

Później może dawać o sobie znać lęk, że już więcej nie jest się młodym, młodą, co z kolei prowadzić może do niestosownych zachowań (ubieranie się, fryzura, prezentowanie siebie). Między czterdziestką i pięćdziesiątką melduje się midlife crisis, kryzys wieku średniego, wywołany uświadomieniem sobie, że połowę swego życia człek ma już za sobą. Ten stan może generować pęd do zwiększonego tempa pracy zawodowej, do nieprzyjemnego dążenia do zrobienia kariery, ale i do stanów depresji.

Lęk przed cielesnymi defektami. Niektórzy mogą już przed trzydziestką odczuwać słabnięcie siły do pracy; choroby i operacje mogą wzmagać lęki przed kolejnym stopniem życia albo wręcz zapoczątkować nowy jego etap, w którym siły i możliwości wyraźnie są ograniczone. Słabnięcie wydolności oczu i uszu, malejąca sprawność ramion i nóg zaczyna człowieka irytować. Z postępem wieku człowiek baczniej wsłuchuje się w sygnały słane przez jego organizm i obawia się – niekiedy całkiem słusznie – że tam zaczyna się coś psuć. Operacja lub cierpienie, z którym musi żyć.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...