Ludzie wierzący potrafią przeżywać w stosunku do Boga prawie tyle samo uczuć co w odniesieniu do innych ludzi, nawet jeśli częstotliwość występowania tych uczuć jest różna. Tygodnik Powszechny, 16 sierpnia 2009
Czy istnieją jednak jakieś „pierwotne” uczucia religijne, które odróżniają się jakościowo od niereligijnych i charakteryzują wyznawców różnych religii?
Zwolennicy odpowiedzi pozytywnej przywołują w tym kontekście tezę Rudolfa Otto, że przeżycie religijne to w swoim rdzeniu bycie pociąganym i napełnianym strachem przez „świętość” i numinosum (wyraz utworzony od łacińskiego słowa „numen” oznaczającego bóstwo, przejaw jego woli i mocy). W przeżyciu tym obecne są elementy grozy i fascynacji i jest ono podstawą zarówno prymitywnego „demonicznego lęku”, jak i biblijnej „bojaźni Boga”. Zdaniem Otta u początku jego każdorazowego pojawienia się stoją pojedyncze percepcje zmysłowe, niemniej jako „kategoria a priori” wyłania się ono nagle z dna (podstaw) duszy.
Przeciwko tezie o numinotyczności psycholodzy religii wysunęli jednak szereg zastrzeżeń – warto wspomnieć o dwóch. Po pierwsze, przeżycie religijne może, ale nie musi być numinotyczne. W odpowiedzi na pytanie o doświadczenie jakiejś wyższej siły, „obojętnie, czy Pan/Pani nazywa ją Bogiem czy nie”, tylko 2 proc. z kilkutysięcznej grupy badanych wspominało o byciu zaszokowanym i dotkniętym, 4 proc. o strachu i przerażeniu, podczas gdy 25 proc. o poczuciu bezpieczeństwa i pokoju, a 21 proc. wymieniło radość i szczęście.
Po drugie, do tezy Otta odnosi się też odwrotność pierwszego zarzutu: przeżycie numinotyczne może, ale nie musi być religijne, to znaczy odnosić się do jakiejś rzeczywistości ponadludzkiej (zob. Alister Hardy, „The spiritual nature of men: A study of contemporary religious experience”, Clarendon Press 1980).
Z kolei zwolennicy stanowiska amerykańskiego psychologa Williama Jamesa uważają, że uczucia religijne odróżniają się od niereligijnych szczególną intensywnością i uroczystością, a nie treścią poznawczą. James uważał, że religijne przekonania i prawdy (komponent poznawczy) są w stosunku do przeżyć wtórne i bez większego znaczenia. Wypowiedzi teologiczne i przekonania religijne uważał za czyste „przeświadczenia”, w najlepszym razie służące jako interpretacja pochodzących z podświadomości „doświadczeń religijnych”, które same są autonomiczne (W. James, „Doświadczenie religijne”, Nomos 2001).
W tym samym duchu inny amerykański klasyk psychologii religii Abraham Maslow dowodził, że badane przez niego doświadczenia pełni istnienia („doświadczenia szczytowe”) mogą być przeżywane zarówno religijnie, jak i areligijnie. Utkane z formuł przekonania religijne uważał za późniejszą interpretację i daremną próbę uczynienia niewysłowionych doświadczeń szczytowych zrozumiałymi dla tych, którzy ich nie doświadczyli („Religions, values, and peak-experiences”, Columbus, Ohio State University Press 1964). Obaj psycholodzy zajmowali się jedynie intensywnymi doświadczeniami religijnymi, nie dostrzegając, że poznanie może inicjować reakcję emocjonalną.
Badania pokazują, że większość uczuć religijnych nie jest w żadnym razie niespecyficznym pobudzeniem ekstatycznym, dopiero później zinterpretowanym jako religijne, lecz uczucia te zawdzięczają swoje powstanie świadomej aktywności przekonań religijnych, które w ten sposób wiążą się z nimi w sposób nierozerwalny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.