Franciszek mówił o radości, która nie rozmija się z krzyżem. Ofiara, jaką składa się Bogu, musi być radosna – choć nie musi być przyjemna. Dzisiaj myli się nam radość z przyjemnością. Jemu się nie myliło. Tygodnik Powszechny, 4 października 2009
Maciej Müller: Czy możemy powiedzieć, że św. Franciszek zmienił Kościół na zawsze?
Ks. Grzegorz Ryś: Boję się wielkich kwantyfikatorów... Na przełomie XII i XIII w. był jednym z tych, którzy uratowali Kościół przed zapaścią. Jak nikt przed nim i nikt po nim, postawił mu przed oczy ideał ubóstwa ewangelicznego. W czasie, kiedy Kościół stanowił część struktur feudalnych, był to mocny i nieoczywisty znak.
Kościół stał przed tym tematem przynajmniej od XI w., kiedy rodziła się reforma gregoriańska. Piotr Waldo i waldensi są już odpryskiem po wielkim ruchu, który ogarnął cały Kościół i który wychodził od hasła życia apostolskiego. Na ten ideał składały się dwa postulaty: głoszenia Słowa Bożego i ubóstwa. To w XI w. nastąpiło odrodzenie życia monastycznego – popatrzmy na egipskich anachoretów, a w Europie na kamedułów, cystersów czy norbertanów.
Ideał ubóstwa zdążył się do czasów Franciszka zdegenerować. Katarzy śmiali się z cystersów, którzy przyjechali ich nawracać wozami pełnymi dobytku.
W czasach Franciszka formacje, które zrodziły się z reformy gregoriańskiej (zwłaszcza cystersi), utraciły swój radykalizm i nie stanowiły wystarczającej przeciwwagi dla ruchów walczących z Kościołem pod sztandarem ubóstwa.
Reforma, jeśli jest stawiana radykalnie, często tworzy odnogę, która rozsadza ramy ortodoksji. Z działalności charyzmatycznych kaznodziejów, wędrujących po całej Europie Zachodniej, rodziły się ludowe ruchy ubogich. Piotr z Bruis, Henryk z Lozanny i Arnold z Brescii głosili ubóstwo nie tylko radykalnie, ale też agresywnie w stosunku do struktur kościelnych. Najsławniejszy z nich, Arnold, wysadził z tronu papieża.
W historii Franciszka widzimy dosłowną realizację Bożych nakazów i obietnic. Jego pierwsi towarzysze, jak Bernard z Quintavalle czy Piotr z Katanii, sprzedają cały majątek, a pieniądze rozdają ubogim. Dla Franciszka to, co jest gorzkie, staje się słodkie (przestaje brzydzić się dotyku trędowatego). Dzieje się Ewangelia...
Pamiętam kazanie, które 27 lat temu wygłosił w seminarium w dniu swoich imienin kard. Macharski. Powiedział, że życie Franciszka to piąta Ewangelia – czyli cztery Ewangelie bez jakiegokolwiek komentarza, wzięte dosłownie. Pierwsza reguła, ta niezatwierdzona przez papieża, to w istocie zbiór cytatów z Pisma św. – duchowość na wskroś biblijna, która chce być przełożona na sposób życia. Franciszek wpisuje się w pewną linię życia monastycznego. W ten sposób postępowali pierwsi mnisi, np. św. Antoni, który czytał Ewangelię dosłownie i dosłownie ją stosował. W tym jest wielka siła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.