Trudności są niezbędne. Na przykład w małżeństwie powodują, że małżonkowie dorastają i dorasta ich więź. Trudności są po to, żeby nas wzmacniać. Bez trudności wiele małżeństw prawdziwie nie dorasta. Don BOSCO, 9/2009
To znaczy?
To znaczy dorastać do dojrzałości. Uczyć się pokonywać wszelkie trudności zanim one nadejdą. Oczywiście są różne terapie, różne sposoby wspomagania, gdy już dojdzie do kryzysu. Np. ludzie, którzy przyznają się do Kościoła w takich sytuacjach powinni korzystać z porad spowiednika, przewodnika duchowego. Są różne poradnie i doradcy. Najbezpieczniej korzystać z katolickich.
Czy są jakieś dobre strony kryzysów?
Trudność, jaka się pojawia na naszej drodze może powodować dwa skutki - albo nasz wzrost, jeżeli trudność pokonamy albo degradację, jeśli ona nas pokona.
Czyli trudności niekoniecznie trzeba traktować jako dopust Boży?
Powiem więcej, trudności są niezbędne. Na przykład w małżeństwie powodują, że małżonkowie dorastają i dorasta ich więź. Trudności są po to, żeby nas wzmacniać. Bez trudności wiele małżeństw prawdziwie nie dorasta.
Nawet takie trudności, kiedy mąż się zakocha w kimś innym i chce odejść, bo to wydaje mu się bardziej uczciwe?
Jak odchodzi, to na pewno nie jest to uczciwe! Zakochał się, czyli powstają jakieś uczucia. Wydaje się, że do końca życia. A uczucia można pokonywać. Przypomniała mi się taka anegdotka: wiele lat po ślubie, pewien znany człowiek, zapytany przez dziennikarzy czy kiedykolwiek myślał o tym, żeby się rozwieść, odpowiedział: „Rozwieść? Nigdy! Ale zamordować żonę, to wiele razy”. Takie uczucia pojawiają się w każdym małżeństwie. Złe albo dobre.
Ale to są tylko uczucia. Gdybyśmy szli za uczuciami, to byśmy dwadzieścia razy w życiu zmieniali partnerów. Uczucia pojawiają się przypadkowo. Niewłaściwe powinno się odrzucać. A żyjemy w czasach, w których propaguje się pogoń za uczuciami. Oszukańczo nazywa się to miłością, żeby było wiarygodne, że można zostawić żonę, męża, wyrzucić jak śmiecie. Ale są powołania, które są nieodwracalne! Jeśli ktoś przyjmuje święcenia kapłańskie albo zawiera sakramentalne małżeństwo to sam, z własnego wyboru, odbiera sobie prawo do rezygnacji. W tym powołaniu musi wytrwać.
Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Co może w tym pomóc?
Sakramentalne małżeństwa, które praktykują, codziennie się modlą, które są w Kościele, te pary dają sobie radę. A te, które stawiają sobie bożki – zdobywanie pieniędzy, przyjemności, to za chwilę będą się zajmować zdobywaniem tych przyjemności z innymi „partnerami”.
Podobnie z księżmi, odchodzą ci, którzy przestają się modlić.
Tak, bo tylko trzymanie się Kościoła, przykazań i sakramentów daje nadzieję na przezwyciężenie największych nawet trudności.
rozmawiała Małgorzata Tadrzak-Mazurek
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.