Błędem jest myślenie, że dopóki tropu nie zwietrzyli dziennikarze – problem nie istnieje. Rozwiązywanie problemów Kościoła nie musi dokonywać się przed kamerami. Wystarczy, że w porę zadziałają mechanizmy wewnętrzne, które wygrają z układami koleżeńskimi i zwykłym strachem przed utratą pobożnego „image’u”. Znak, 4/2007
Zdaniem wielu komentatorów, Watykan zbyt wolno reaguje na problemy lokalnych Kościołów. Jednak to zaczyna się zmieniać. W październiku 2006 roku Papież na spotkaniu z biskupami irlandzkimi jednoznacznie dał do zrozumienia, że Kościół nie powinien kryć księży pedofilów, i podkreślił, iż „ważne jest, aby ustalić prawdę o tym, co działo się w przeszłości”. Znaczącym gestem była decyzja Benedykta XVI, podjęta niedługo po objęciu przezeń tronu papieskiego: nałożył karę na założyciela zakonu legionistów Chrystusa o. Marciala Maciela Delgado, który – jak wynika ze śledztwa prowadzonego przez osiem lat przez Stolicę Apostolską – w latach pięćdziesiątych XX wieku dopuścił się licznych aktów pedofilii. Papież zakazał mu wszelkiej działalności publicznej. Resztę życia o. Delgado ma spędzić „na modlitwie i pokucie”.
Milczenie na temat skandali seksualnych niejednokrotnie zarzucano Janowi Pawłowi II. Papież przełamał je w 1999 roku na spotkaniu z irlandzkimi biskupami. Wezwał wtedy księży, którzy dopuścili się nadużyć seksualnych wobec nieletnich, „do uznania diabelskiej natury swych czynów i proszenia o przebaczenie”. W 2002 roku biskupi amerykańscy – to był precedens! – zostali wezwani do Watykanu. Jan Paweł II wystąpił wówczas z najostrzejszą krytyką skandali seksualnych wśród duchowieństwa, nazywając je „wstrząsającym grzechem”.
Lekarstwem na wyjście z tego kryzysu okazywały się nierzadko radykalne „zmiany kadrowe”, na przykład w przypadku burzy w austriackim Kościele w 2004 roku, kiedy media ujawniły skandal w seminarium duchownym w St. Pölten. U kilku kleryków znaleziono zdjęcia z dziecięcą pornografią i fotografie seminarzystów w niedwuznacznych pozach – razem z wykładowcami. Prokuratura wszczęła proces wobec polskiego kleryka z tamtejszego seminarium. Lokalny biskup Kurt Krenn początkowo bagatelizował sprawę, nazywając ją „sztubackimi wygłupami”, niemniej Jan Paweł II przysłał do St. Pölten wizytatora apostolskiego, biskupa Klausa Künga. Ten papieski
wysłannik, członek Opus Dei, do sprawy podszedł poważnie: po trzytygodniowym dochodzeniu zdecydował o zamknięciu seminarium. Czy ta interwencja nastąpiła we właściwym momencie? Zdaniem niektórych austriackich hierarchów, stało się to za późno. Gorzkie słowa można było usłyszeć z ust kard. Christopha Schönborna, który dziwił się, że „Rzym kazał tak długo czekać”. Kościół austriacki wyszedł jednak z tych kłopotów obronną ręką. Inna rzecz, iż miał on miał wówczas pewne doświadczenie w rozwiązywaniu spraw tego typu. To, co wydarzyło się w St. Pölten, przypominało skandal z połowy lat dziewięćdziesiątych, którego „bohaterem” był metropolita wiedeński kard. Hans Hermann Groër. Kardynała o molestowanie seksualne oskarżył jego wychowanek. Różnica między reakcjami w obu tych sprawach była jednak ogromna. Kardynał Groër nie przyznawał się do winy – zapalczywie bronił go też episkopat. Ale po kilku miesiącach hierarcha podał się do dymisji i odszedł na emeryturę. Od tego czasu Kościół austriacki już więcej nie zwlekał. W wielu diecezjach otwarto poradnie dla ofiar nadużyć seksualnych księży.
Jednak to nie tylko skandale obyczajowe sprawiły, że Kościół hierarchiczny musiał odpowiedzieć na silny front świeckich. W 1988 roku Papież mianował ks. Wolfganga Haasa biskupem pomocniczym szwajcarskiej diecezji Chur. Ks. Haasa, znanego z zachowawczych poglądów, nie chciało zaakceptować lokalne duchowieństwo i świeccy, także teologowie. Dwa lata później Haas, mimo protestów, objął rządy w diecezji. O jego przeniesienie Stolicę Apostolską prosił wówczas nawet szwajcarski rząd, twierdząc, że arcybiskup dzieli społeczeństwo. Ordynariusz Chur miał tu coraz więcej przeciwników. Jego styl zarządzania diecezją uważano wręcz za dyktatorski. Jan Paweł II zakończył ten spór dopiero w 1997 roku, mianując kontrowersyjnego hierarchę arcybiskupem nowo utworzonej archidiecezji Vaduz w księstwie Liechtenstein. Notabene, i tu na protesty nie trzeba było długo czekać...