Rewolucja cielesności

Chrześcijanie starają się o zbawienie duszy, doskonalą życie duchowe i zmierzają do uduchowienia całego życia. Tak pojmowana duchowość niewiele ma wspólnego z chrześcijaństwem, które akcentuje, że celem ludzkiego życia nie jest trwanie w stanie czystego ducha, ale zmartwychwstanie ciał. Znak, 10/2007



Duchowe nieróbstwo słuchaczy


Tak opisane założenia doktrynalne manicheizmu w jego rozmaitych ujęciach pozwalają dostrzec, że choć herezja ta nie istnieje formalnie od wielu wieków, to jej wpływ na myślenie chrześcijańskie (a nawet, choć w mniejszym stopniu, na doktrynę) jest nadal niemały. Już przytoczony wyżej podział na „doskonałych” (duchownych) i „wierzących” („wiernych”) – choć w pewnym stopniu odrzucony przez II Sobór Watykański – pozostaje aktualny w samoświadomości (nie tylko) polskiego Kościoła. Duchowni (tak księża, jak i osoby zakonne) są w takim myśleniu kimś szczególnym, powołanym do lepszego, trudniejszego, a przez to bardziej godnego życia, pozostali chrześcijanie zaś mają zbawiać się nie tyle poprzez przyjęcie radykalizmu chrześcijańskiego, ile poprzez bierne słuchanie, przyjmowanie tego, co „doskonali” mają im do przekazania. Świeccy znajdują się więc w pewnym sensie w „przedsionku Kościoła”, bowiem jego centrum zarezerwowane jest dla duchownych. Doskonale widać to w powtarzanych (na szczęście coraz rzadziej) scholastycznych rozróżnieniach na laików, którzy zachowywać mają zasady Dekalogu, i duchownych, których życie przebiegać ma w zgodzie z zasadami Kazania na górze.

Oczywiście, oficjalna doktryna Kościoła odrzuca tego typu „eklezjalny dualizm”.

Kościelna wspólnota jest, ujmując rzecz jeszcze ściślej, jednością „organiczną”, analogiczną do jedności żywego i sprawnego ciała. Odznacza się ona w istocie współistnieniem wielorakich powołań i stanów, tajemnic, charyzmatów i zadań, które choć różne, są w stosunku do siebie komplementarne. Ta różnorodność i komplementarność sprawia, że każdy świecki pozostaje w relacji do całego ciała i sam wnosi do niego swój własny wkład – podkreśla Jan Paweł II w adhortacji Christifideles laici (nr 20).

Papież odwołuje się zresztą w tym miejscu do słynnego fragmentu I Listu św. Pawła do Koryntian, w którym Apostoł Narodów wprost stwierdza: Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem. Ciało bowiem to nie jeden członek, lecz liczne członki. Jeśliby noga powiedziała: „Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała” – czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała? Lub jeśliby ucho powiedziało: „Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do ciała” – czyż nie należałoby do ciała? Gdyby całe ciało było wzrokiem, gdzież byłby słuch? Lub gdyby całe było słuchem, gdzież byłoby powonienie? Lecz Bóg, tak jak chciał, stworzył różne członki, umieszczając każdy z nich w ciele. Gdyby całość była jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? Tymczasem zaś wprawdzie liczne są członki, ale jedno ciało. Nie może więc oko powiedzieć ręce: „Nie jesteś mi potrzebna”, albo głowa nogom: „Nie potrzebuję was”. Raczej nawet niezbędne są dla ciała te członki, które uchodzą za słabsze; a te, które uważamy za mało godne szacunku, tym większym obdarzamy poszanowaniem. Tak przeto szczególnie się troszczymy o przyzwoitość wstydliwych członków ciała, a te, które nie należą do wstydliwych, tego nie potrzebują. Lecz Bóg tak ukształtował nasze ciało, że zyskały więcej szacunku członki z natury mało godne czci, by nie było rozdwojenia w ciele, lecz żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie nawzajem. Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współweselą się wszystkie członki (1 Kor 12, 13-26).


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...