Jezus historyczny w perspektywie dogmatycznej

Jeśli wierzymy, że chrześcijaństwo opiera się na tym, iż w „pełni czasu” Bóg wszedł w ludzką historię jako prawdziwy człowiek, działający w niej ludzki podmiot, to dzieje tego człowieka mają fundamentalne znaczenie dla zrozumienia chrześcijaństwa. Znak, 4/2009



Za pierwszy i bodaj najważniejszy pożytek uznaję ponowne postawienie w centrum chrześcijańskiej refleksji (a z czasem może też i życia, i duchowości) kwestii zmartwychwstania Chrystusa. W świetle historycznych ustaleń jest rzeczą wręcz oczywistą, że pomiędzy nauczaniem przedpaschalnego Jezusa a najwcześniejszym nawet kerygmatem istnieją poważne różnice, które wyjaśnić można wyłącznie intensywnością doświadczeń paschalnych i popaschalnych.

Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, uczniów powinno się rzeczywiście obarczyć odpowiedzialnością za zafałszowanie oryginalnego orędzia Jezusa. Chrystologia chrześcijańska – na skutek koncentracji rozważań dogmatycznych na kwestiach metafizycznych – miała przez wieki całe tendencję jeśli nie do ignorowania, to przynajmniej niedoceniania roli zmartwychwstania.

W teologii łacińskiej zostało to dodatkowo wzmocnione przez jednostronne wiązanie skuteczności zbawczej ofiary Chrystusa ze śmiercią krzyżową, datujące się co najmniej od Anzelma z Canterbury. Z perspektywy historycznej nie ulega wątpliwości, że to właśnie zmartwychwstanie umożliwiło i zdeterminowało we wspólnocie wierzących proces reinterpretacji tożsamości Chrystusa, którego kulminację stanowiły orzeczenia dogmatyczne soborów IV i V wieku. Tego faktu niepodobna lekceważyć. Moim zdaniem, będzie miał on ożywczy wpływ na chrystologię najbliższych dziesięcioleci.

Drugi pożytek, na który chciałbym zwrócić uwagę, ma zdecydowanie egzystencjalny charakter. Otóż jednym z klasycznych wątków chrześcijańskiej duchowości, zresztą jednym z najbardziej uniwersalnych, jest imitatio Christi – naśladowanie Chrystusa. Nietrudno dostrzec, że możliwości takiego naśladowania są faktycznie zależne od naszej wiedzy o tym, jak żył przedpaschalny Jezus (Zmartwychwstałego, z przyczyn technicznych, raczej nie sposób naśladować).

Jak ważne jest tutaj zrozumienie kontekstu, a więc kultury (także, a może i przede wszystkim religijnej), w której wyrósł i z którą podejmował dialog – nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Im lepiej poznamy historię Jezusa przedpaschalnego, tym łatwiej będzie nam uchwycić choćby charakterystyczne rysy Jego własnej religijności, których często nie spostrzegamy, czytając Ewangelie z chrześcijańskiej perspektywy.

Jeśli przyjrzeć się bacznie dziejom praktycznych aplikacji idei imitatio Christi, można odkryć, że nieraz figura Chrystusa, którą proponowano do naśladowania, była w istocie wystylizowanym modelem, stworzonym – świadomie bądź bezwiednie – na potrzeby określonej drogi duchowej bądź stanu (jak na przykład popularny w średniowieczu obraz Jezusa – idealnego mnicha).

I nawet jeśli zasadniczo opierano się pokusie, by za pomocą takich modeli manipulować zachowaniem wierzących, to istnieniu samej pokusy oraz temu, że czasami jej się poddawano, nie da się zaprzeczyć. Oczywiście, badania nad historycznym Jezusem ani nie przyniosą nam stuprocentowo wiernego obrazu życia Jezusa, ani same nie są wolne od pokusy manipulacji i ideologizacji. Jednak myślę, że przed pozostającą chyba nieco w cieniu w ostatnich dziesięcioleciach ideą naśladowania Chrystusa otwierają się dzięki Jesus quest nowe horyzonty.

*****

KS. GRZEGORZ STRZELCZYK, dr teologii dogmatycznej, pracownik Wydziału Teologicznego UŚ, autor podręcznika do chrystologii.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...