Humanizm, erotyzm, katolicyzm

Ruch myśli nie był dla Brzozowskiego dziedziną wyodrębnioną ze świata, ale częścią procesu erotycznego, który poprzedzał jednostkowe myślenie i ku czemuś innemu, wyższemu prowadził, nadawał myśleniu cel i treść. Tak pojmował humanizm. Znak, 11/2009



Eros ma moce demiurgiczne, to znaczy moce tworzenia wokół siebie światów, tworzenia konstelacji pojęć i wartości; wokół człowieka przepełnionego erotyzmem – w taki albo inny sposób – świat się staje, rzeczy się krystalizują, pojęcia nabierają wagi. Pojawienie się erotycznego demiurga – człowieka owładniętego przez erosa – zmienia zatem atmosferę, w której człowiek się porusza, a przez to oddziałuje na jego otoczenie społeczne, coś buduje, a coś innego rujnuje.

To, co dla jednych jest twórczością, dla innych nieuchronnie jest destrukcją – w świecie takim jak nasz solipsyzm byłby naprawdę wybawieniem (każdy budowałby babki z piasku we własnej piaskownicy), ale nic nie jest bardziej niemożliwe, piaskownica jest jedna. To sprawia, że eros rodzi konflikty. Eros każe walczyć o swoje (które właśnie już nie jest tylko „swoje”, ale błogosławione przez coś obcego, przez erosa). Sokrates, który sam jest erosem, nie zamierza ustąpić pola Trazymachowi, który rości sobie pretensję, aby wychowywać tyranów – Trazymach straszy, że użyje przemocy, ale musi ustąpić pod naporem silniejszego erosa.

Przykładów erotyzmu tyrańskiego znaleźć można u Platona bez liku, ale zajrzyjmy teraz na sam początek Państwa, do rozmowy Sokratesa z Kefalosem. Stary imigrant powołuje się na autorytet Sofoklesa; pożytek ze starości – powiada – polega na tym, że ma się spokój z „tymi rzeczami”. Odstępuje nas jakby tyran, który nami rządził. Odejście erosa daje więc wolność. Jest to naturalnie wolność trzebieńca, wolność kogoś, kto odcina się (albo odcięty zostaje) od tego, co niebezpieczne.

Skąd się bierze ta ryzykowność erosa? Najkrócej mówiąc – erotyzm to heteronomia myślenia. O ile myślimy erotycznie (to znaczy – myślimy z wnętrza erotyzmu, bo to nie erotyzm jest w myśli, ale myśl w erotyzmie) – coś się nami posługuje, popycha nas do jakiegoś celu[4]. Niemożliwe staje się panowanie nad sobą. Nie dlatego, że coś, co nami nie jest, przeszkadza nam w samoopanowaniu (że jakiś cierń czy oścień wbija nam się w duszę).

Przeciwnie, tym czynnikiem przeszkadzającym stajemy się my sami. Jesteśmy sami sobie obcy, gdy włada nami eros. Przestajemy siebie dobrze rozumieć (przez co, gdy ochłoniemy, zdać sobie możemy sprawę, że i nasza zwykła swojskość, nasze za pan brat ze sobą[5], było być może złudzeniem, to jest wynikiem samozapomnienia wywołanego przez samozasiedzenie się w sobie).

Erotyzm wydaje się nam pokazywać, że nie jesteśmy „czymś”, jakąś rzeczą, którą można by uchwycić, ale że jesteśmy pewnym procesem, podczas którego wszelkie stałe kategorie wariują i zaczynają się zmieniać w swoje przeciwieństwo albo, lepiej mówiąc, to, co nazywamy sobą, jest cząstką tylko tego przewracającego wszystkie kategorie procesu, jego pochodną, wynurzającą się z niego w jakimś momencie w błysku autorefleksji, którego natura wszakże jest nieprzenikniona i nasuwać może rożne przypuszczenia. Tylko proces ten jednak jest w stanie sprawić, że cząstka, o której mowa (tzn. ta cząstka, którą nazywamy sobą), ma dla nas wartość, że w jej imieniu jesteśmy zdolni walczyć z innymi i ginąć, a nawet żyć, jeśli inaczej się nie da.
 



[4] „Nikt nie jest zobowiązany być krytykiem, kto może nim nie być: nawet lepiej gdy taki nim nie będzie” – pisał Brzozowski (Głosy wśrod nocy, Warszawa 2007). To znaczy pisanie o książkach, uprawianie humanistyki nie może być zupełnie wolnym wyborem, dobre jest tylko wtedy, gdy coś do tego zajęcia przymusza.
[5] „»Pogodzenie człowieka z samym sobą« – najbardziej trafna definicja głupoty” – pisał Davila (Nowe scholia do tekstu implicite, dz. cyt., s. 35).

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...