Sumienie jest czymś więcej niż tylko subiektywnym odczuciem, przekonaniem, nad którym można dowolnie zapanować. Jest głosem w dialogu z odpowiedzialnością, głosem w dialogu z czymś, co jest poza człowiekiem, poza możliwością zapanowania. Jest dialogiem z prawdą (Prawdą). Zeszyty Karmelitańskie, 1/2008
Bardzo często zwykliśmy odwoływać się do sumienia, czyniąc je normą ostateczną i jedyną naszych wyborów moralnych. Nie przeraża nas przy tym fakt, że takie wybory oznaczają w gruncie rzeczy przyzwolenie na zupełnie różne zachowania i postawy. Na przykład w czasach represji komunistycznych prześladowani byli opozycjoniści, zwani popularnie „więźniami sumienia”. Ci, którzy ich prześladowali, ci, którzy na nich donosili, działali bardzo często „zgodnie z tym, co mówiło im sumienie”. Jedni i drudzy kierowali się zatem sumieniem, przy czym ich działania były względem siebie tak radykalnie sprzeczne, jak tylko sprzeczna może być relacja ofiary i kata.
Pomimo że powyższy przykład zdaje się przekonywać, iż sumienie nie jest i nie powinno być jedynym kryterium ocen moralnych, coraz częściej pojawiają się stwierdzenia odwołujące się do godności ludzkiego sumienia, jego niezależności, coraz mocniej akcentowanej autonomii. Wydaje się niekiedy, że sumienie bywa traktowane jako przeciwstawienie skostniałego autorytetu; najogólniej jest wyrazem moralnej dojrzałości człowieka. Jest także traktowane jako synonim odpowiedzialności.
Można przy tym najogólniej zauważyć, że termin „sumienie” wypowiada jakieś konkretne (nie tylko ogólne) intuicje moralne. Owe intuicje nie są jednak zupełnie ogólne... Pozostają w związku z podstawową funkcją sumienia, którą można określić jako wartościowanie moralne. Człowiek, który dokonuje takiego wartościowania – angażuje wszystkie elementy psychiki ludzkiej: element poznawczy, wolitywny i emocjonalny. Z kolei owe wartości zostają zracjonalizowane w postaci sądu o wartości moralnej. Tak rodzi się w człowieku pewien impuls, więcej – imperatyw, kategoryczny nakaz, by spełnić to, co zostało ocenione przez niego jako wartość, a unikać tego, co jest bezwartościowe. Sumienie nie jest zatem obojętnym poznawaniem wartości, norm i zasad moralnych, ale jest pewnego rodzaju głęboko osobistym wstrząsem wobec konieczności wyboru wartości. W przeżyciu sumienia osoba ludzka odczuwa, że samo jej centrum, najistotniejsze „ja” zetknęło się z wezwaniem na miarę najgłębszego wymagania własnej ludzkiej egzystencji.
Tak więc sumienie staje się, a raczej rozpoznaje siebie jako swoistą przestrzeń dialogu. Z jednej strony w sumieniu czytelny jest zewnętrzny głos, ale także i najgłębsza jaźń osobowa. Świadczy o tym fenomen tzw. dobrego i złego sumienia. Sumienie jest dobre wówczas, gdy potrafi zareagować od razu w poczuciu winy. Jawi się wówczas jako swoisty dramatyczny krzyk, wydobywający się z najgłębszych pokładów ludzkiego jestestwa. Jest to, by użyć literackiego wyrażenia, krzyk niezdławiony. Jednym z piękniejszych opisów takiego stanu rzeczy jest krzyk Szekspirowskiego Makbeta po doświadczeniu pierwszego morderstwa i związanych z nim wyrzutów. Podobnie wstrząsający opis można znaleźć w Zbrodni i karze Fiodora Dostojewskiego. Literatura w tych przypadkach mistrzowsko pokazuje, że sumienie jest czymś więcej niż tylko subiektywnym odczuciem, przekonaniem, nad którym można dowolnie zapanować. Jest głosem w dialogu z odpowiedzialnością, głosem w dialogu z czymś, co jest poza człowiekiem, poza możliwością zapanowania. Jest dialogiem z prawdą (Prawdą).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.