Kłamstwo niszczy wewnętrzną spójność człowieka, „schizofrenizuje” go. Kłamiąc gubimy elementarne poczucie godności, które ma swoje źródło w prawym życiu. Gubimy postawę wyprostowaną. Czy jest możliwe, abyśmy żyjąc nie kłamali? Zeszyty Karmelitańskie, 1/2009
Maciej Mazurek: Rozmowa o nieuczciwości w życiu codziennym i życiu społecznym to trudna rozmowa, ponieważ ciężko rozmawia się o moralności. Odwołam się do zdrowego rozsądku, który nakazuje mówić prawdę. Jest takie powiedzenie, gdy nie wiesz, co powiedzieć, mów prawdę. Ale dlaczego właściwie lepiej jest nie kłamać niż kłamać?
Zofia Rosińska: Dodajmy do tych pytań jeszcze jedno: czy ta rozmowa jest potrzebna? Po co rozmawiać o nieuczciwości? Po co nad tym się zastanawiać? Gdy zapytałam kilku swoich kolegów, co sądzą na ten temat, popatrzyli na mnie zdumieni. Uważali że takie problemy mają szlachetni maturzyści, a nie dorośli, którzy już dobrze wiedzą, że kategorie moralne do życia codziennego i społecznego nie są stosowane.
Uważam jednak, być może naiwnie, jak „szlachetny maturzysta”, że rozmowa na temat uczciwości i nieuczciwości jest potrzebna, jest ważna, choć bezsprzecznie trudna. Jest potrzebna nawet wtedy, gdy rzeczywiście (choć nie sądzę, aby tak było) żyjemy „poza dobrem i złem”, i nikt tej rozmowy nie potraktuje poważnie. Jest potrzebna, aby wyrazić niezgodę i zostawić jej ślad na takie właśnie życie.
Dlaczego lepiej jest nie kłamać niż kłamać? Odpowiadając na to pytanie możemy odwołać się do numeru 2 /2008 „Zeszytów” poświęconego kłamstwu. Tu wystarczy, że powiem jedynie, iż kłamstwo niszczy wewnętrzną spójność człowieka, „schizofrenizuje” go. Kłamiąc gubimy elementarne poczucie godności, które ma swoje źródło w prawym życiu. Gubimy postawę wyprostowaną. Czy jest możliwe, abyśmy żyjąc nie kłamali? Być może jest to bardzo trudne, a może nawet nie jest to możliwe, ale to już inna, bardziej społeczno-psychologiczna kwestia, a nie aksjologiczna.
Nie chciałabym też do końca utożsamiać uczciwości i nieuczciwości z prawdą i kłamstwem. Intuicyjnie czuję, choć trudno podać mi przykład, że mogą być sytuacje, w których uczciwiej jest skłamać niż powiedzieć prawdę. Zastanawiam się też, jakie są synonimy „nieuczciwości”: kłamstwo, nieszczerość, niesprawiedliwość, podłość, nieprawość? A także kiedy stosujemy pojęcia „nieuczciwy” – „uczciwy”? I czy możemy się bez nich obejść, używając synonimów? Innymi słowy – więcej pytań niż odpowiedzi.
Często też sprawdzam swoje odczucia, rozmawiając po prostu z ludźmi, z sąsiadami. Ciągle bowiem grozi nam rodzaj alienacji od życia codziennego.
M. M.: Z ludźmi przywiązanymi z racji zawodu do zwykłego życia?
Z. R.: No właśnie. I usłyszałam coś podobnego, o czym mówiłam na początku: „Daj ty sobie spokój, kto mówi dzisiaj o uczciwości, przeszło, minęło”. Wystarczy jednak nieco więcej doświadczenia, aby dostrzec wagę uczciwości w życiu codziennym i społecznym. Kilkanaście lat temu pracowałam w Stanach Zjednoczonych jako nauczyciel akademicki. W Polsce też pracuję jako nauczyciel akademicki.
Tam, po podpisaniu umowy o pracę, dostałam klucze do biblioteki, klucze do budynku, w którym pracowałam i klucze do swojego gabinetu. Do tych pomieszczeń mogłam wejść zawsze, kiedy chciałam. O świcie i o północy. Tutaj, pracując ponad 30 lat, nie mam klucza ani do swojego gabinetu, ani do budynku, ani oczywiście do biblioteki. Przychodząc do pracy, muszę wpisywać się na listę i wtedy dostaję klucz. Na czym polega różnica? Na tym, że tam zakłada się, że jestem uczciwa, że nie nadużyję okazanego mi przez instytucję zaufania (klucze!). Tu, że jestem nieuczciwa.
M. M.: Czytałem niedawno Tocqueville’a... Moment genezy liberalnej demokracji oparty jest na twardej etyce protestanckiej. Przestraszyłem się tego rygoryzmu moralnego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.