Wszystkie słowa pocieszenia i wszelkie rady, jakie dawali jej najbardziej wytrawni kierownicy duchowi, przyjmowała ze zrozumieniem i wdzięcznością, jednak nie przynosiły jej one większej wewnętrznej ulgi, ponieważ „dziwnie” do niej nie pasowały. Życie Duchowe, 57/2009
Doświadczenie bycia porzuconą przez Boga i ból wewnętrzny nie oddalały jej od Niego. Wręcz przeciwnie. Nieustannie w szczerych rachunkach sumienia, w spowiedziach, w rozmowach z kierownikami duchowymi pytała siebie, czy ona sama nie jest przyczyną tych stanów. Mając świadomość bezinteresowności swojej służby dla Boga i ludzi oraz czystości sumienia, w chwilach cierpienia w bezradny sposób powierzała się Bogu, deklarując kolejny raz całkowitą przynależność tylko do Niego. Im bardziej czuła się wewnętrznie osamotniona, porzucona i niechciana przez Boga, tym głębiej doświadczała tęsknoty za Panem i pragnienia miłowania Go.
Apostolski wymiar ciemności duszy
Choć bardzo trudno było przyjąć Matce Teresie bolesny stan swej duszy, choć wbrew nadziei szukała pocieszenia i ukojenia, to jednak przeczuwała sens swego bezmiernego cierpienia. W ten sposób Jezus zapraszał ją do uczestnictwa w Jego wyrzeczeniu się wszystkiego, całkowitym oddaniu się do dyspozycji Ojcu oraz „tajemniczej” tęsknocie za Nim.
Jak Jezusowe doświadczenie opuszczenia Go przez Ojca było dźwiganiem udręki, cierpienia i nieprawości całej ludzkości, tak Matka Teresa dźwigała te same udręki, cierpienia i nieprawości swoich ubogich. To dzięki osobistemu cierpieniu rozumiała ich i współczuła im jak nikt inny. Po opublikowaniu prywatnych listów Matki Teresy, poprzez które uczyniła i nas świadkami swej bolesnej tajemnicy, rozumiemy lepiej źródło niezwykłej skuteczności jej posługi i dynamizmu jej apostolskiego dzieła.
Matka Teresa była świadoma, że założone przez nią zgromadzenie miało początek w prywatnym ślubie, jaki złożyła w 1942 roku, aby „Bogu nie odmawiać niczego”. Swojemu kierownikowi duchowemu pisała, że chciała w ten sposób dać Panu „coś bardzo pięknego” i „bez zastrzeżeń”. „Oddanie się Bogu w pełni jest sposobem, aby przyjąć Go samego. Ja dla Boga, a Bóg dla mnie.
Żyję dla Boga i rezygnuję ze swojego «ja», i w ten sposób sprawiam, że za mnie żyje Bóg” (Pisma, s. 48-49). Kiedy cztery lata później, 10 września 1946 roku, jadąc pociągiem z Kalkuty do Dardżylingu nawiedziła ją myśl, aby porzucić wszystko i pójść służyć najbiedniejszym z biednych w slumsach, Matka Teresa nie miała wątpliwości, że było to pragnienie Jezusa – Jego wola. Był to – jak sama powie – Dzień Natchnienia (por. Pisma, s. 47-53).
W regułach zgromadzenia Matka Teresa określa jego najważniejsze cele: „Celem ogólnym Misjonarek Miłości jest zaspokajanie pragnienia Jezusa Chrystusa na Krzyżu, pragnienia miłości i dusz”. Święta z Kalkuty przypomni o tym swoim siostrom w liście do całego zgromadzenia: „Wszystko u Misjonarek Miłości istnieje tylko po to, by zaspokoić pragnienie Jezusa.
Jego słowo: «Pragnę», na ścianach każdej kaplicy Misjonarek Miłości, nie pochodzi tylko z przeszłości, ale jest żywe tu i teraz, wypowiedziane do Was. Wierzycie w to? [...] Dlaczego Jezus mówi: «Pragnę»? Co to znaczy? To «coś», co tak trudno wyjaśnić słowami. «Pragnę» – to znacznie głębsze słowo niż gdyby Jezus powiedział po prostu: «Kocham Was». Dopóki nie będziecie wiedziały, i to w bardzo osobisty sposób, że Jezus Was pragnie – nie będziecie w stanie poznać tego, kim On chce dla Was być” (25 III 1993).
Do rangi symbolu urastają okoliczności śmierci Matki Teresy. Kiedy umierała 5 września 1997 roku w późnych godzinach wieczornych, otoczona miłością i życzliwością swoich sióstr, nagle na skutek awarii prądu cała Kalkuta pogrążyła się w ciemnościach. Tak odeszła do Pana ta, która choć sama przeżywała dręczące ją nocne ciemności duszy, „przyniosła całemu światu tak wiele światła” (por. Pisma, s. 447).
*****
Józef Augustyn SJ (ur. 1950), rekolekcjonista, kierownik duchowy, profesor Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej „Ignatianum” w Krakowie. Ostatnio opublikował: Przewodnik po ojcostwie; Przewodnik po przyjaźni; Przewodnik po rozterkach młodości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.