Surowy i czuły

Jakim człowiekiem był Ojciec Pio? Co można powiedzieć o jego temperamencie, emocjach, uczuciach? Czy był typowym świętym, jakich znamy z pobożnych opowiadań albo obrazów i figur wiekowych kościołów? Życie Duchowe, 59/2009



Serdeczny a szorstki

Badania nad korespondencją Ojca Pio i świadectwami na jego temat odkrywają kolejne aspekty jego emocjonalnej osobowości. Wskazują przede wszystkim na wiele przejawów serdecznej miłości, szczególnie w stosunku do współbraci, a okazywanej poprzez uprzejmość, dyskrecję i dyspozycyjność. Zakonnik nie wstydził się obdarzać ich czułymi gestami na powitanie, tak jak traktuje się członków bliskiej rodziny.

Obejmował ich i całował z radością, a zanim się rozstali, przesyłał dłonią pocałunki na znak sympatii. Cieszył się, gdy go odwiedzali i robił się smutny, gdy nadchodził czas pożegnania. Oto jedno z takich powitań: „Gwardianie z moich stron, pójdź, ucałujmy się!” – zawołał pewnego razu, przyciskając mocno do piersi o. Lucę da Vico del Gargano, pierwszego przełożonego klasztoru Kapucynów w jego rodzinnej Pietrelcinie.

Ogromną radość sprawiały mu również drobne podarunki, którymi cieszył się jak małe dziecko, nawet w podeszłym wieku. Był szczęśliwy, gdy któryś z zakonników ofiarował mu szczyptę tabaki lub poczęstował go zimnym piwem.

Z ojcowską troską zabiegał o zdrowie współbraci i karcił tych, którzy przesadzali w stosowaniu praktyk pokutnych, narażając się na jego utratę. „Uważaj, żebyś nie przesadził z dyscypliną, bo jeśli zaczynamy chorować, jesteśmy ciężarem dla innych i dla siebie” – przestrzegał przed nieroztropnymi działaniami brata Modestino.

Znany był również ze swej wrażliwości na cierpienia fizyczne oraz publiczne kary wymierzane zakonnikom. Żalił się swemu przełożonemu, o. Carmelo da Sessano, że jedyną rzeczą, której nie może znieść, jest widok upokorzonych karceniem współbraci. Dlatego usilnie go prosił: „Posłuchaj, kiedy musisz dać upomnienie publicznie w refektarzu, proszę cię, uprzedź mnie o tym, abym tam przyszedł później”. Uczucia, jakie żywił do wspólnoty, najlepiej streszczają słowa ojca Pellegriniego: „W życiu braterskim był górą cukru”.

Czy równie serdeczna miłość rozlewała się na tłumy ludzi przybywających do San Giovanni Rotondo? Dla tych, którzy byli pełni uwielbienia dla niego, posuwając się w tym aż do pocięcia nożycami jego habitu, paska czy zakonnej peleryny, był szorstki i gburowaty. Nieraz tego typu akty bałwochwalstwa doprowadzały go do bardzo gwałtownych i żywych reakcji.

Rozsierdzony wołał do tłumu: „Ależ to jest pogaństwo! To czyste pogaństwo!”. Podobnie, w sposób dość niekonwencjonalny, reagował na tych, którzy podążali za nim, gdy opuszczał konfesjonał. Zaniepokojony pytał ich na przykład: „Co to? Czy dzisiaj wybuchła rewolucja? A może to pole minowe?”. Po czym uderzał w nich sznurem od habitu, by zrobić sobie przejście.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...