Co odpowiadam tej cynicznej pseudo-Aidos, która uwodzi, zaślepia i niszczy nas wszystkich produkując zaślinionych gwałcicieli? Co odpowiadam na owo fatalne „nie wstydź się”? Przychylam się do wojtyłowego apelu iż potrzeba dzisiaj wychowania wstydu, a w szczególności wychowania wstydu seksualnego! Pressje, 8/2006
Mit pruderyjnego wstydu wynika z bezrefleksyjnego łączenia wstydu i zakrywania. Nie należy dosłownie traktować symbolu welonu Penelopy. Ów welon nie jest symbolem zakrywania, ubierania, nie stara się być mitycznym archetypem sukienki wyzapinanej po najwyższy guzik. Symbolizuje po prostu wartość wstydu – Aidos! Odkrycie ciała nie jest od razu bezwstydne. Czasem bezwstydne okazuje się właśnie ubranie, czasem ubranie tak podkreśla wartość ciała i wartości seksualne, że zasłaniają one wartość samej osoby. Nagość natomiast może naturalnie pozostawać w zgodzie z wartością wstydu, jeżeli tylko nie przysłania wartości tej nagiej kobiety, czy nagiego mężczyzny. Wedle przykładu Wojtyły, kobieta w bikini na basenie, na plaży nie zachowuje się bezwstydnie, wychodząc jednak na spacer w centrum miasta, czyni to. Jak się wydaje, możliwy jest jeszcze dalej idący w swej niejednoznaczności przykład: opalająca się toples Niemka może leżeć na plaży, równie dobrze mieszcząc się w kanonach skromności jak i zachowując się bezwstydnie. Zdaję sobie sprawę, że igram z ogniem, skoro jednak sama nagość nie jest bezwstydem, to wszystko rozgrywa się pomiędzy – jak to ujmuje Wojtyła – wstydem ciała, którego celem jest obrona osoby, która nie chce być przedmiotem używania ani w uczynku ani nawet w intencji, lecz chce być przedmiotem miłości (sytuacja wstydliwej Niemki), a wstydem przeżycia, chęcią ukrycia zmysłowej reakcji na ciało drugiej osoby jak na możliwy przedmiot użycia (sytuacja wstydliwego plażowicza).
Autor Metafizyki wstydu z niespotykaną dziś otwartością dopowiada iż u mężczyzn na ogół silniejsza jest zmysłowość z nastawieniem na ciało jako przedmiot użycia, dlatego właśnie wstydliwość jako ukrycie wartości seksualnych związanych z ciałem powinna być silniejsza u kobiet. Warto przypomnieć iż pierwsze wydanie Miłości i odpowiedzialności ukazało się w 1960 czyli jeszcze przed rewolucją `68. Kobiety – jak pisze Wojtyła – u których uczuciowość bierze nad zmysłowością górę i które mocniej niż ciało męskie przeżywają „człowieka drugiej płci”, swego rodzaju „psychiczną męskość” – mniej są świadome zmysłowości męskiej. Dlatego „kobieta nie znajduje w sobie takiej zmysłowości, jaką na ogół musi w sobie odnaleźć mężczyzna, nie czuje tak wielkiej potrzeby ukrycia ciała jako możliwego przedmiotu użycia. Dla urobienia wstydliwości kobiecej potrzeba dopiero wczucia się w psychikę męską” [8]. Stąd tak jak może zabraknąć wstydu ciała (bezwstydna Niemka), potrzebny jest wstyd przeżyć (wstydliwy plażowicz), tak potrzebny jest wstyd ciała (wstydliwa Niemka) bo może nie napotkać na wstyd przeżyć (bezwstydny plażowicz).
Pruderia często bywa mylona z poglądem, że to co seksualne może być wyłącznie towarem do użycia, że seksualność, to sam czysty głód, sfera instynktownego wyżycia się. Ta kłamliwa wizja wyzwolenia niczym nie różni się od pułapki schorowanego manicheizmu.
[8] Karol Wojtyła, Miłość…, op. cit, s. 159