Być może jest to najtrafniejszy opis świętości - tak żyć, aby ludzie wkoło choć na chwilę pomyśleli o Bogu. Nie trzeba słów. Chociaż nieracjonalne zachowanie Franciszka mogło wywoływać uśmiech politowania, to jednocześnie prowokowało chyba najbardziej pierwotne pytanie człowieka: „dlaczego?". List, 7-8/2008
Surowy tryb życia i ciągłe pielgrzymki, które odbywał Franciszek, odbiły się na jego zdrowiu. Zaczęło go dręczyć coraz dotkliwsze cierpienie. W 1224 r. udał się na górę Alwernię, gdzie po czterdziestodniowym poście ku czci św. Michała Archanioła otrzymał pierwsze stygmaty - na dłoniach, stopach oraz boku. Bardzo krwawiły i sprawiały mu wielki ból. Co więcej, pojawiały się kolejne dolegliwości.
W końcu stygmaty, choroby oczu i narządów wewnętrznych tak osłabiły Świętego, że musiał zaprzestać pieszych wędrówek apostolskich. Odtąd kontakt z braćmi i ludźmi utrzymywał za pomocą listów. Zmarł w 1226 r. w Porcjunkuli, na swoje życzenie rozebrany do naga i położony na ziemi.
„Przemiana człowieka dobrego w świętego jest jak rewolucja. Człowiek, któremu cały świat mówi o Bogu, nagle staje się kimś, kto mówi o Bogu całemu światu". Tak jak w przywołanej na początku legendzie. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa o wyznawcach Chrystusa mówiono, że na pierwszy rzut oka to zwykli ludzie, tylko czasami zachowują się dziwnie: jak wszyscy się śmieją, to oni płaczą, a jak inni płaczą, to oni się śmieją. Podobnie jest, gdy patrzymy na życie świętych - nie sposób oprzeć się wrażeniu, że coś jest z nimi nie tak. Franciszek doskonale wpisuje się w taki schemat. Nie pasował do tego świata, choć całkowicie poświęcił się temu, co najbardziej odpowiada określeniu „padół łez": biedzie i cierpieniu. Mimo to kojarzony jest głównie z radością i spokojem; taki też testament zostawił po swojej śmierci: „pokój i dobro". Święci ludzie są „wariatami", Bożymi szaleńcami. I nie powinno nas to dziwić, przecież jedną nogą są tam, gdzie - daj Boże - i my kiedyś się znajdziemy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.